Bioline hydrolat z melisy - ukojenie cery suchej i podrażnionej
06 czerwca
Wody kwiatowe to sposób na najbardziej delikatną i naturalną pielęgnację cery, jaką możemy sobie zafundować. Hydrolaty nie tylko oczyszczają i tonizują, pielęgnują również cerę, zapewniając jej nawilżenie i ukojenie, a ze względu na dosyć szerokie zastosowanie stanowią ważny punkt w codziennej pielęgnacji nie tylko twarzy. Hydrolat z melisy Bioline to propozycja dla osób borykających się z suchą, zmęczoną cerą, której brak nawilżenia i promienności.
Hydrolaty, inaczej nazywane wodami kwiatowymi lub roślinnymi, to jak z pewnością wiecie produkty uboczne, jakie powstają podczas produkcji olejków zapachowych. W wyniku destylacji para wodna "porywa" nierozpuszczone w wodzie drobinki olejku eterycznego, który po schłodzeniu jest od niej oddzielany. Pozostała woda, do której przeniknęły cząstki roślinne i małe ilości olejku eterycznego, to właśnie hydrolat.
W przypadku hydrolatów niezmiernie ważne jest ich odpowiednie przechowywanie, z uwagi na brak w składzie konserwantów ich okres trwałości jest krótki. Poleca się ich trzymanie w lodówce lub w chłodnym miejscu, wiem z doświadczenia, że w przypadku wysokich temperatur w mieszkaniu hydrolat może się "zepsuć" i bardzo brzydko pachnieć.
Hydrolaty są bardzo delikatne, przewyższają w swojej łagodności nawet olejki zapachowe, a ich pH jest zbliżone do naturalnego, wobec czego nie wyrządzą absolutnie żadnej krzywdy nawet bardzo wrażliwej skórze.
W zależności od potrzeb, wody kwiatowe mogą być stosowane na różne sposoby:
- jako tonik w celu odświeżenia i tonizacji;
- jako składnik masek glinkowych;
- jako serum pod oczy - nasączone hydrolatem płatki kosmetyczne nakładamy na oczy, dzięki czemu ujędrniamy skórę i niwelujemy cienie pod oczami;
- jako składnik masek do włosów;
- hydrolaty można łączyć z kremami czy serami wzmacniając ich działanie;
- jako środek łagodzący oparzenia czy ugryzienia owadów.
Opakowanie i
zapach melisowego hydrolatu Bioline
Biohydrolat z melisy, jak inne hydrolaty Bioline, jest zamknięty w przepięknie zdobionym szklanym flakonie, misternie zdobionym, który dumnie prezentuje się na toaletce. To najładniejsze opakowanie kosmetyku, jaki kiedykolwiek miałam, przykuwa wzrok i sprawia, że sięgam po niego z przyjemnością. Bardzo wygodne i praktyczne jest umieszczenie atomizera, który rozpyla dosyć sporą mgiełkę, jedna aplikacja pokrywa całą twarz przyjemnym nawilżeniem.
Zapach tej konkretnej wody kwiatowej jest dosyć specyficzny, wiem, jak pachnie melisa, tutaj ma bardziej nuty roślinne, trochę przytłumione, co sprawia, że zapach nie jest najprzyjemniejszy. Kiedyś sądziłam, że hydrolaty muszą pachnieć ładnie, ale okazuje się, że są pozyskiwane ze wszystkich części roślin, nie tylko z kwiatów, w związku z czym również zapachy są zróżnicowane. Niemniej jednak zapach nie jest na tyle nieprzyjemny, żeby zrezygnować z jego używania. Powoli przyzwyczajam się do roślinnych czy też ziołowych zapachów.
Moje wrażenia
To moje drugie spotkanie z hydrolatem tej marki i mimo początkowej niechęci do zapachu nie wyobrażam już sobie codziennej pielęgnacji bez niego. Kosmetyk, który powstaje "przy okazji" produkcji czegoś innego ma zaskakująco dobre właściwości pielęgnacyjne, jest w stanie ukoić podrażnienia i wyciszyć skórę. Najczęściej używam go jako tradycyjnego toniku do oczyszczania skóry i przywracania jej właściwego pH. Idealnie spisuje się jako baza pod krem czy serum, wystarczy nałożyć odpowiedni kosmetyk pielęgnacyjny na jeszcze mokrą cerę i delikatnie wklepać, aby cieszyć się bardzo dobrze nawilżoną cerą przez długi czas. Hydrolat dzięki swemu niezwykle łagodnemu działaniu nie wchodzi w reakcje z żadnymi kosmetykami, współgra zarówno z lekkimi, jak i bardziej odżywczymi kremami, nie powodując przetłuszczania się skóry, czy w ogóle jej obciążania.Melisa znana jest ze swoich właściwości antybakteryjnych i antyseptycznych, w związku z czym jest idealna do zaleczenia drobnych zmian na twarzy, jak trądzik czy "okresowe" wypryski, świetnie spisuje się również w pielęgnacji skóry atopowej czy łojotokowej (mój mąż używa tego hydrolatu i jego ASZ nie jest już tak uciążliwe). Hydrolatu używam również w sytuacji, kiedy moja córka wraca z przedszkola z drobnymi zatarciami czy ugryzieniami owadów, przemywam nim ranki i krostki, które o wiele szybciej się leczą a ich swędzenie nie jest dla niej już tak bardzo uciążliwe.
Wracając do mojej pielęgnacji, melisowy hydrolat przynosi orzeźwienie w bardzo gorące dni, ponieważ spełnia rolę wody termalnej, dzięki niemu moja cera jest odświeżona, zaś makijaż nienaganny, nic nie spływa i się nie rozmazuje. W temacie makijażu, warto wspomnieć, że hydrolat zastępuje mi fixery, świetnie wykańcza makijaż, nadaje mu popularny efekt "chok chok", czyli koreańskiej mokrej cery, usuwając jednocześnie pudrowy efekt, kiedy przesadzę z ilością podkładu czy pudru.
Raz na jakiś czas (o wiele rzadziej niż bym chciała) zdarza mi się nakładać maskę glinkową, i kiedy widzę, że nałożyłam jej zbyt dużo, lub gdy jest zbyt gęsta już w momencie nakładania, spryskuję twarz hydrolatem, dzięki czemu glinka odrobinę się rozcieńcza i nie powoduje mocnego ściągania, co w przypadku mojej cery zmierzającej ku naczynkowej jest dosyć uciążliwe. Wszystkie fanki własnoręcznego przygotowywania maseczek wiedzą dobrze, że hydrolat jest wówczas niezastąpionym składnikiem i świetną bazą wszelakich masek.
Hydrolat z melisy wykorzystuję również do ....demakijażu. Tak, jest to kosmetyk tak uniwersalny, że spisuje się również w tak zaskakującej roli. Spryskuję obficie twarz i delikatnie przemywam twarz wacikiem kosmetycznym. W przypadku oczu używam micela z olejkiem, po którym stosuję właśnie hydrolat, świetnie usuwa "mgłę" z oczu i domywa je perfekcyjnie, nie powodując najmniejszego szczypania czy dyskomfortu.
Jak widzicie hydrolatu melisowego używam na kilka sposób i przynosi mi ukojenie w każdej sytuacji, dopełniając codzienną pielęgnację. W zależności od potrzeb może być stosowany do twarzy, ciały a nawet włosów, wszystko zależy od Waszych potrzeb. Moja sucha skóra "traktowana" tą wodą kwiatową rano i wieczorem jest nie tylko odświeżona, ale przede wszystkim wypielęgnowana, nie muszę się obawiać, że w ciągu dnia mój makijaż "wyschnie" i odsłoni suche skórki, zwłaszcza teraz, kiedy robi się coraz goręcej. Odkąd używam hydrolatu Bioline zniknęło uczucie ściągnięcia, czy okresowego podrażnienia, nie mam problemów z wypryskami czy suchością, moja cera jest miękka, delikatna i gładka w dotyku. Jego działanie oceniam na najwyższym poziomie i z pewnością zasługuje na jak najlepszą ocenę. Możecie go kupić w porażąjąco niskiej cenie 24,99zł za 75ml w sklepie KALINA.
Znacie hydrolaty Bioline? Stosujecie tego typu kosmetyki w codziennej pielęgnacji?

45 komentarze
Pierwszy raz słyszę o tej marce :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten konkretny hydrolat od dawna :D siedzi w koszyku i czeka na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńCiekawy. Ja do tej pory używałam tylko lawendowego i niestety nie byłam za bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńmi lawenda nie podchodzi zapachem, lubię jedynie lawendowe płyny kąpielowe
UsuńKorcą mnie te hydrolaty, jeszcze nie miałam, ale nadrobię to 😜
OdpowiedzUsuńchętnie bym go wypróbowała.
OdpowiedzUsuńSandicious
Już dawno zwróciłam uwagę na hydrolaty Bioline, ale póki co żadnego nie miałam. Nałogowo używam hydrolatu z róży damasceńskiej i jak tylko się kończy to kupuję kolejną buteleczkę. Różnicy między jednym a drugim za bardzo nie widzę, więc najczęściej stawiam na te ze sklepów z surowcami kosmetycznymi.
OdpowiedzUsuńDo demakijażu? Pierwsze słyszę. Planuję wpis u siebie na temat hydrolatów (planuję już od dawna ;) więc pewnie kupię kilka. Tę meliskę zapamiętam :)
hydrolaty mają tak wiele zastosowań, że każdy może je dopasować do własnych potrzeb. Wodę z róży damasceńskiej miałam, ale zauważyłam, że melisa daje mi lepsze nawilżenie, dłużej czuję, że moja cera jest miękka i bez tych okropnych suchych skórek. Jestem ciekawa Twojego wpisu, zabieraj się do niego szybciutko :-)
UsuńBardzo kusząca propozycja, nie miałam jeszcze hydrolatu :D
OdpowiedzUsuńhydrolat jest świetną alternatywą dla tradycyjnych toników czy coraz bardziej popularnych esencji :-)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o marce Bioline, ale kocham hydrolaty i ten również z chęcią bym wypróbowała :) Poza tym melisa, kojarzy mi się z herbatkami na uspokojenie :P
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
ja melisy jako herbatki nie lubię, natomiast z tym hydrolatem polubiłam się :D
UsuńTyle dobrego o hydrolatach muszę wreszcie jakiś kupić.
OdpowiedzUsuńMam ochotę powrócić do hydrolatów i nastąpi to już niebawem :)
OdpowiedzUsuńZaskakuje mnie jednak cena tego przyjemniaczka :) Melisa to nie jest jakiś drogi surowiec a taka cena za tak niewielką pojemność to chyba troszkę zdzierstwo ze strony marki ;)
Tym bardziej chyba kuszą mnie strony z półproduktami :))
w tym przypadku płacimy również za szklaną, pięknie zdobioną buteleczkę, oczywiście można znaleźć tańsze hydrolaty i faktycznie w sklepach z półproduktami dostaniemy je taniej
Usuńmelisa ♥
OdpowiedzUsuńLubię hydrolaty, ale akurat z wersję z melisy spotykam się po raz pierwszy.
OdpowiedzUsuńLubię melisę :) Piękne opakowanie
OdpowiedzUsuńKuszą mnie produkty tej marki, i ten hydrolat też - uwielbiam " efekt orzeźwienia " na skórze i wszystkie kosmetyki, które mi go zapewniają :) Na lato wręcz idealne!
OdpowiedzUsuńzgadzam się, hydrolaty są wręcz idealne na lato :-)
UsuńUwielbiam hydrolanty, tego nie miałam i nie mam skóry suchej natomiast na lato mógłby być fajny :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńNie mamy suchej cery, ale chętnie wypróbowalibyśmy jakieś kosmetyki tej marki. Piękne mają opakowania, a my takie myszy-sroczki jesteśmy :)
OdpowiedzUsuńPS Zapraszamy na mysi blog, gdzie trwa rozdanie, w którym do wygrania jest zestaw kosmetyków.
Bioline ma kilka rodzajów hydrolatów i z pewnością znajdziesz coś dla siebie :-)
UsuńHydrolaty ogólnie znam i stosuję, ale o tej konkretnej firmie czytam pierwszy raz. Super, że dla Ciebie to produkt uniwersalny. Już samo opakowanie zachęca do użycia. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńopakowania wszystkich kosmetyków Bioline są przepiękne, uwielbiam zwłaszcza hydrolaty, piękne, grube i zdobione szklane flakony robią wrażenie :-)
UsuńMuszę w koncu wypróbować ich hydrolaty chociażby dla ładnego opakowania. Zachwycam się nimi od dawna :)
OdpowiedzUsuńja zachwycam się jeszcze innymi kosmetykami tej marki, zwłaszcza olejkami i masłami :-)
UsuńBardzo fajnie że można kupić takie gotowe produkty, ale chciałabym sama zrobić swój własny w końcu ;)
OdpowiedzUsuńja nie mam cierpliwości do własnoręcznie robionych kosmetyków, idę na łatwiznę i kupuję gotowe :D
UsuńMoja skóra jest bardzo sucha i szczególnie przy takiej pogodzie jak teraz potrzebuje dodatkowego ukojenia- coś mi się wydaje, że po niego sięgnę :D
OdpowiedzUsuńsucha skóra jest uciążliwa zwłaszcza podczas upałów, czuję wtedy wręcz jak się ściąga, hydrolat daje niesamowite ukojenie :-)
UsuńKosmetyk idealnie dla mnie, gdyż jestem posiadaczką suchej skóry! Skoro w składzie ma melisę to może też uspokoi ----żartuję oczywiście:) Obserwuję bloga i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńha ha na mnie melisa pod kątem uspokajania już nie działa :P
UsuńSamo opakowane już kusi :D Z chęcią bym kupiła ten hydrolat, tym bardziej, że cena również super :D
OdpowiedzUsuńcena w stosunku do jakości i pięknego flakonu jest przyzwoita :-)
Usuńlubię wszelakie hydrolaty :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tym hydrolatem, zapisuję sobie :)
OdpowiedzUsuńJa mam z tej firmy hydrolat różany, bardzo mi dopowiada :)
OdpowiedzUsuńmiałam również różany :-)
UsuńHydrolatów Bioline jeszcze nie stosowałam, ale inne są u mnie na porządku dziennym ;) obecnie lawendowy, różany i neroli na zmianę. Ten flakonik jest tak ładny, niczym flakon perfum :)
OdpowiedzUsuńo hydrolacie z melisy jeszcze nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńTaki już chyba urok tych naszych hydrolatów, że śmierdzą zwykle jak nieszczęście :D Ale te z Bioline, trzeba przyznać, prezentują się pięknie ♥
OdpowiedzUsuńHydrolaty Bioline bardzo mnie ciekawią, zbierają sporo pozytywnych opinii:) Wersje z melisą jeszcze nie rzuciła mi się w oczy:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący produkt, chyba się skuszę :D
OdpowiedzUsuń