Jak uzyskać szybką opaleniznę? Brązująca mgiełka Lirene Ci w tym pomoże!
05 lipca
Jak tylko przychodzi sezon letni to niezmiennie zastanawiam się, co zrobić, żeby tym razem nie razić swoją bladością, po jaki kosmetyk sięgnąć, żeby chociaż odrobinę nadać swojej skórze opalony wygląd i nie martwić się o zacieki czy nieestetyczne smugi. Produkty samoopalające są wówczas u mnie na porządku dziennym, sięgam po nie nie tylko aby nadać skórze ciemniejszy koloryt, ale również po to, aby przygotować ją rozsądnego i umiarkowanego opalania podczas urlopu. Spośród wielu kosmetyków brązujących chciałabym Wam pokazać nowość Lirene, czyli brązującą mgiełkę z unikalną olejkową duo-formułą z bursztynem.
Już na pierwszy rzut oka widać, że mgiełka ma bardzo oleistą formułę, przezroczysta, plastikowa butelka pokazuje dwie fazy (wodną i olejkową), które przed użyciem trzeba wymieszać, aby mgiełka nabrała swoich właściwości. Bardzo dobrze, że butelka jest zaopatrzona w atomizer, dzięki czemu nanosimy kosmetyk bezpośrednio na skórę, nie trzeba wylewać na dłoń i ryzykować zachlapania siebie czy łazienki. Konsystencja jest typowo olejkowa, świetnie się wchłania i co ważne, zostawia skórę miękką i nawilżona, to zasługa kompleksu AquaCell. Wiele kosmetyków tego typu skupia się raczej na aspekcie opalenia, nie dając wystarczającego nawilżenia, przez co niedługo po aplikacji oprócz zapachu przypalonej skwarki, czuć że nasza skóra jest sucha i wyraźnie brakuje jej odżywienia. Zawarte w składzie ekstrakt z bursztynu i olej z karotki odpowiadają za odżywienie i regenerację naskórka, dzięki czemu nie musimy się martwić, że nasza skóra po użyciu tego kosmetyku będzie sucha czy podrażniona.
Mgiełka brązująca zachowuje się w pewnym stopniu jak suchy olejek do ciała, po starannym wmasowaniu w skórę zostawia cienki film natłuszczenia, zapewniając jednocześnie bardzo subtelny i delikatny efekt opalonej skóry, muśniętej słońcem i świetnie przygotowanej do ekspozycji na słońcu.
Bardzo ważnym dla mnie aspektem stosowania mgiełki jest fakt, że w miarę upływu czasu nie zmienia swojego zapachu na skórze, to znaczy nie utlenia się i nie przybiera woni spalonej skóry. Jak wiecie tak się dzieje w przypadku wielu kosmetyków samoopalających, który fajne na początku potem odpychają swoim zapachem, przez co nasza skóra brzydko pachnie i powoduje nasz dyskomfort. Mgiełka Lirene eliminuje ten problem, ponadto po jej dokładnym rozsmarowaniu nie trzeba się martwić o jakiekolwiek smugi, zacieki czy plamy na skórze. Cera nabiera jednolitego, lekko opalonego wyglądu, zaś efekt ten można stopniować i w zależności od upodobań stosować często, aby uzyskać całkiem fajnie opaloną cerę, lub po kilku razach zaprzestać aplikacji i tylko od czasu do czasu "odświeżać" bardzo delikatny i naturalny efekt.
Mgiełka stanowi również świetne przygotowanie skóry przed sezonem opalania, wiadomo, że nikt nie lubi wychodzić na plażę blady i czekać aż opalenizna się zrobi. Tutaj już po kilku razach koloryt jest wyrównany, a cera wygląda tak, jak po kilku krótkich sesjach opalania na słońcu, z tą różnicą, że nie musimy obawiać się ewentualnego poparzenia czy późniejszego schodzenia skóry.
Po aplikacji należy pamiętać o dokładnym umyciu rąk, no i rozsmarowując ją po ciele bądźcie ostrożne w okolicach kolan i łokci, bo jak wiecie tam opalenizna z tubki łapie najszybciej i ja dosłownie muskam tylko mgiełką te rejony. Pierwsze efekty są widoczne już po kilku godzinach, ale to nie jest tak, że od razu skóra brązowieje, raczej jej koloryt ulega wyrównaniu, każda kolejna aplikacja (nawet codzienna) powoduje, że skóra zyskuje złoty, opalony wygląd. Fajnie, że tuż po nałożeniu jej na ciało można się ubrać, mgiełka w żaden sposób nie brudzi ubrań, co dla mnie jest ważne, bo najczęściej nakładam ją rano, przed wyjściem do pracy i nie miałabym czasu czekać z ubieraniem się po jej aplikacji.
PODSUMOWANIE
- olejkowa duo formuła z bursztynem pielęgnuje skórę nawilżając ją i odżywiając
- bardzo szybko się wchłania i nie brudzi ubrań
- nie zostawia na skórze smug, zacieków czy plam
- pozwala na stopniowanie efektu opalenizny
- można jej używać codziennie aby szybko nadać skórze opalony wygląd
- nie utlenia się do zapachu spalonej skóry
- pierwsze efekty widoczne już po kilku godzinach
Brązującą mgiełkę Lirene kupicie w drogeriach, jak również w sklepie Lirene w cenie 24,95 zł za 195 ml.
Znacie mgiełkę, którą Wam pokazałam? Po jakie kosmetyki samoopalające sięgacie najchętniej?
Ps. Jak niektórzy z Was wiedzą, ostatnio obchodziliśmy z mężem 7 rocznicę ślubu :-) Byłam ogromnie ciekawa czym mnie mąż zaskoczy, tym bardziej, że zwykle słabo mu idzie kupowanie prezentów dla mnie. Tym razem bardzo się postarał i zaskoczył mnie nowym telefonem Samsung S7 edge w pięknym, niebieskim kolorze. Jak się domyślacie skakałam z radości, telefon jest super, jakość zdjęć meeega, aż się miło go używa. Nie kupił mi jedynie etui, bał się, że nie trafi w moje gusta, tak więc przeglądam sobie stronę https://stilgut.pl/etui-na-telefony-i-tablety i nie mogę się zdecydować czy wybrać etui zasuwane czy otwierane jak książka. :D
Ps. Jak niektórzy z Was wiedzą, ostatnio obchodziliśmy z mężem 7 rocznicę ślubu :-) Byłam ogromnie ciekawa czym mnie mąż zaskoczy, tym bardziej, że zwykle słabo mu idzie kupowanie prezentów dla mnie. Tym razem bardzo się postarał i zaskoczył mnie nowym telefonem Samsung S7 edge w pięknym, niebieskim kolorze. Jak się domyślacie skakałam z radości, telefon jest super, jakość zdjęć meeega, aż się miło go używa. Nie kupił mi jedynie etui, bał się, że nie trafi w moje gusta, tak więc przeglądam sobie stronę https://stilgut.pl/etui-na-telefony-i-tablety i nie mogę się zdecydować czy wybrać etui zasuwane czy otwierane jak książka. :D

44 komentarze
Lubię mgiełi olejowe w czasie słonecznym
OdpowiedzUsuńja lubię różnego rodzaju kosmetyki samoopalające ;-)
UsuńUwielbiam mgiełkę Lirene. Expresowa i piękna opalenizna <3
OdpowiedzUsuńzgadzam się i to bez brzydkiego zapachu :-)
Usuńwolę taki sposób niż smażyć się na słońcu :)
OdpowiedzUsuńja w ogóle nie lubię smażenia na słońcu, zawsze siedzę sobie w cieniu :-)
UsuńBardzo fajny produkt, zabrakło mi tylko porównania przed i po na ciele :)
OdpowiedzUsuńno fakt, muszę uzupełnić recenzję o takowe zdjęcie :D
UsuńJa lubię kawowe balsamy brązujące z Lirene, ale na może też się skuszę, bo lubię mieć opaloną skórę, ale samego procesu opalania się nie lubię.
OdpowiedzUsuńja muszę bardzo uważać przy balsamach brązujących bo zdarzają mi się zacieki czy też plamy, szczególnie na kolanach, łokciach i zgięciach nadgarstków :-)
UsuńBrawo dla męża! A z etui też miałam chwilę temu duży problem, ale głównie ze wzorem, bo formę ochrony już miałam wybraną :P
OdpowiedzUsuńno powiem Ci, że przeszedł sam siebie, odkąd mam ten telefon to tylko nim robię zdjęcia produktowe :-)
UsuńTo takie coś dla mnie, lubię takie produkty.
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy produktu brązującego w formie mgiełki :D
OdpowiedzUsuńteraz mamy do wyboru nie tylko balsamy, musy czy pianki, mgiełka też daje radę :-)
UsuńDobry mężuś :D Ciekawa ta mgiełka :)
OdpowiedzUsuńmężusia mam najwspanialszego na świecie :-)
UsuńJa nie używam tego typu produktów moja skóra się z nimi nie lubi.
OdpowiedzUsuńja z kolei mając bardzo jasną karnację i mając podrażnienia po opalaniu bardzo często sięgam po tego typu produkty :-)
UsuńO mgiełce do opalania jeszcze nie słyszałam :) Skusiła mnie Twoja opinia
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej mgiełki :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją, ale wzgardziłam i przekazałam dalej:D dobry mężuś:D
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam tego typu produktów. Może czas zacząć.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam tego typu mgiełki ! tej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńSandicious
ja jestem blada, opalać się nie lubie, a z samoopalającymi produktami jakoś się nie rozglądam już
OdpowiedzUsuńja jestem blada od zawsze, słońca unikam ale strasznie zazdroszczę dziewczynom, które mają piękną, letnią opaleniznę
UsuńCzyli rozumiem, że ani trochę nie pachnie jak typowe samoopalacze? Przydałaby mi się bardziej opalona skóra, a nienawidzę z całego serca tych okropnych zapachów samoopalaczy ;/
OdpowiedzUsuńja wyczuwam delikatne nuty kwiatowe, zapach spalonej skwarki tutaj nie występuje :D
UsuńLubię formę mgiełki ;) nienawidzę balsamów samoopalających, za duzo zabawy :)
OdpowiedzUsuńha ha ja mam bardzo podobne podejście do balsamów samoopalających, najczęściej boję się ich używać :P
UsuńJa uwielbiam samoopalacze Vita Liberata!
OdpowiedzUsuńTej mgiełki mam aż dwa opakowania :P Może komuś oddam bo sama tego nie zużyję :)
u mnie też jest już sporo kosmetyków do opalania i samoopalania :D
UsuńSamoopalacz w spray'u fajna sprawa . ;)
OdpowiedzUsuńżyczę Wam cudownych chwil oraz samych pogodnych dni!
OdpowiedzUsuńa co do samoopalacza, u mnie to bardzo ciężki temat.. ;D
dziękuję za życzenia :-)
Usuńużywam podobnej mgiełki i jestem z niej mega zadowolona <3
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam na nowy wpis <3
Oo kurcze po taką mgiełkę to bym sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak działa :)
OdpowiedzUsuńPonieważ nie mogę się opalać to takie produkty są u mnie mile widziane :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie używam takich produktów, gratuluję kolejnej rocznicy, co do etui z doświadczenia wiem że wygodniejsze jest to zamykane jak książka tym bardziej jak ktoś dzwoni to szybciej odbierasz telefon :)
OdpowiedzUsuńno właśnie te etui w formie książek są najpopularniejsze obecnie i chyba najwygodniejsze :-)
UsuńŚwietnie, że nie pachnie dziwnie i nie brudzi ubrań :)
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem prezent idealny na taką okazję, my za kilkanaście dni obchodzimy 5 rocznicę ;P
OdpowiedzUsuń