Balea sheet mask (wersja z pandą i tygrysem) konkurencją dla słynnych azjatyckich masek Skin79?
19 stycznia
Maseczki na bawełnianym płacie to najszybszy sposób na zadbanie o cerę, jednak potrzeba tutaj systematyczności i konsekwencji, bo jak wiecie nakładanie maski raz na jakiś czas nie przyniesie większych rezultatów. Coraz więcej firm wprowadza je do swojego asortymentu, dzięki czemu mamy większy wybór, a i sklepy internetowe z mniej dostępnymi markami nie próżnują. Jak tylko zobaczyłam te zwierzakowe maseczki Balea w sklepie Franbaloon to bez większego zastanowienia wrzuciłam je do koszyka, do złudzenia przypominały mi te od Skin79. Czy jednak dają takie same, albo lepsze rezultaty, jak te azjatyckie? Czy warto po nie sięgnąć?
Obie maseczki to wersja limitowana i póki co, innych nie widziałam, tak więc do dyspozycji mamy: Be a Panda i Be a Tiger. Opakowania są bardzo podobne do azjatyckich, dodatkowo mamy malutkie wizerunki twarzy z tymi maskami, tak więc dokładnie widzimy, jak one będą się prezentowały po wyjęciu z opakowań. Byłam bardzo ciekawa, czy w środku będzie aż się ulewało od składników aktywnych, ale muszę powiedzieć, że płynu, którym nasączone są maski, jest odrobinę mniej, niż w przypadku maseczek azjatyckich, z jakimi miałam do czynienia. Niemniej jednak same maseczki wręcz kapią od nadmiaru żelowej esencji, którą później można jeszcze wklepać w szyję lub dłonie. Ceny obu maseczek wynoszą 12,45 zł za sztukę, zaś maseczki Skin79 kosztują 14,90 zł, więc jak widać dużej różnicy w cenie nie ma. Obie maski są dosyć spore, odrobinę mi odstawały, więc musiałam troszeczkę je podwijać w okolicy policzków. Mimo bardzo mocnego nasączenia, nie spływają z twarzy, nie przemieszczają się w żaden sposób, w związku z czym spokojnie można wykonywać swoje czynności, lub przez 10-20 minut odpoczywać.
Obie maseczki są produktami wegańskimi.
Be a Panda to maseczka kojąca z ekstraktem z zielonej herbaty i kwasem hialuronowym.
Balea Be a Panda maseczka bawełniana |
Po nałożeniu na twarz czuć wyraźnie schłodzenie, jakbyśmy nałożyli coś zimnego, niesamowicie kojące i odświeżające uczucie. Maseczka na mojej suchej skórze po ok. 10 minutach zaczęła odstawać na nosie i w okolicach ust, ponieważ najzwyczajniej w świecie zrobiła się w tamtych miejscach sucha. Musiałam "przenieść" troszkę żelu z okolicy policzków i nanieść na płatek nosowy, tak abym wytrzymał kolejne 10 minut. Po zdjęciu maseczki nie czułam spektakularnego nawilżenia, czułam, że moja cera dostała pewną dawkę nawilżenia, ale to było zbyt mało, abym poczuła komfort w postaci mięciutkiej, gładkiej i super nawodnionej cery. Samej esencji na twarzy też nie zostało zbyt dużo, abym mogła ją wklepać.
Moim zdaniem ta maska będzie idealna dla cer mało wymagających, normalnych czy też mieszanych, które nie mają problemów z nadmierną suchością. Przyniesie ulgę skórze podrażnionej czy zaczerwienionej, ponieważ faktycznie koi skórę i ją wycisza.
Be a Tiger to maseczka odżywcza z ekstraktem z granatu i kwasem hialuronowym.
Balea Be a Tiger maseczka bawełniana |
W przypadku tej maseczki mamy do czynienia z mega solidną dawką nawilżenia i odżywienia, skóra po jej nałożeniu i zdjęciu wręcz pływa od nadmiaru żelowego płynu. Maseczka jest wręcz stworzona do skóry suchej czy odwodnionej, nawet po upływie 20 minut na twarzy jest solidna dawna żelowej esencji, którą dokładnie wmasowywałam, również w dekolt. Maseczka nie wyschła całkowicie, mam wrażenie że spokojnie mogłam ją trzymać przez 30 minut. Cera po takim zabiegu jest bardzo miękka i niesamowicie gładziutka, powleczona filmem, który uporał się nawet z suchymi skórkami wokół nosa.
Ta maska spisała się u mnie w 100% procentach, tym bardziej, że na tyle skutecznie zatrzymała wodę w naskórku, iż nie musiałam wieczorem nakładać serum na twarz. Jeśli szukacie porządnej dawki odżywienia, nawilżenia, a Wasza skóra potrzebuje zmiękczenia, to ta maska będzie dla Was idealna.
Zwierzakowe maseczki Balea to limitowana ale bardzo ciekawa wersja masek na bawełnianym płachcie, ułatwiająca codzienną pielęgnację twarzy. Be a Panda przynosi ukojenie i wyciszenie nadreaktywnej skórze, która wymaga delikatnej pielęgnacji. Be A Tiger to z kolei silne odżywienie nawet bardzo suchej skóry i dostarczenie jej długotrwałego nawilżenia. Jak wiecie, aby zauważyć zmiany w kondycji naszej skóry, należy regularnie stosować tego typu maski, ja staram się sięgać po nie przynajmniej 2 razy w tygodniu. Urocze nadruki zwierząt cieszą oko i z pewnością uprzyjemniają stosowanie masek. Są odrobinę tańsze od azjatyckiej wersji Skin79, więc jeśli macie ochotę to możecie ich szukać w drogeriach internetowych, ja swoje kupiłam we Franbaloon.
Miałyście już do czynienia z maseczkami bawełnianymi Balea? Po maseczki jakich marek sięgacie najchętniej?
28 komentarze
Pierwszy raz spotykam się z tymi maseczkami, ale bardzo bym chciała je wypróbować
OdpowiedzUsuńŚwietne opakowania :)
OdpowiedzUsuńSą przepiękne :) Po Twojej recenzji może skuszę się na tygryska :)
OdpowiedzUsuńUrokliwe są!
OdpowiedzUsuńMiałam maseczki balea w płachcie :D prezentowałam u siebie na blogu, ale tych konkretnie jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńZbyt dużo nawilżenia nie dla mnie ale Panda już tak :)
OdpowiedzUsuńMaseczki wpisują się w punkt dla mojej cery. Uwielbiam maseczki w płachcie :*
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę przetestować! Z masek w płachcie uwielbiam Benton Snail Bee :)
OdpowiedzUsuńUrocze są te maski:):)
OdpowiedzUsuńNo patrzcie, nie wiedziałam że mają takie maseczki. Poszukam czegoś dla swojej sucharkowej cery :)
OdpowiedzUsuńAle ekstra wygląda :)
OdpowiedzUsuńja podczas pobytu w Czechach kupilam kilka maseczek Balea, ale zadna nie byla na plachcie :D gdybym miala latwiejszy dostep do nich, na pewno bym sie skusila
OdpowiedzUsuńja też nie mam bezpośredniego dostępu do tych kosmetyków, zostaje mi internet :D
UsuńNa razie testowałam pandę a tygrys czeka :)
OdpowiedzUsuńBalea ma też kilka zwykłych masek w płacie, bez nadruków
a widzisz nie wiedziałam że są zwykłe maski, z czystej ciekawości poszukam ich :D
Usuńoooo, bardzo bym je chciała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTych nie miałam, ale miałam ich inne i niestety moja skóra ich nie pokochała :/
OdpowiedzUsuńnie mialam ale czytalam sporo dobrego poza tym uroczo wygląaja :D
OdpowiedzUsuńKuszą bardzo :)
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka. Nawet bym nie podejrzewała marki o taki krok :-)
OdpowiedzUsuńFajnie wygladają, ale za tę cenę to można kupić dobre maski koreańskie np na jolse
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentują :D Z chęcią je wypróbuję przy okazji :D
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że wyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka masek w plachcie Ale jakoś ze względu na wydajność wolę te tradycyjne - np w tubkach :)
OdpowiedzUsuńUrocze są :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze te maski, ale nie wiem czy nie wolałabym dopłacić i kupić Skin79 :) :)
OdpowiedzUsuńszukałam ich ostatnio ale przez internet wciąż słabo dostępne, u mnie ostatnio fajnie sprawdzają się maski w płacie z Conny :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że będzie odrobinę konkurencja ;)
OdpowiedzUsuń