Kierunek Korea - azjatycka pielęgnacja w drogeriach Hebe
05 września
Sekret nieskazitelnej i młodzieńczej skóry Koreanek to codzienna, systematyczna i rozbudowana pielęgnacja, która urosła do miana rytuału. To również styl życia, który grono Europejek zaczęło naśladować, bo któż nie chciałby mieć zadbanej, promiennej i zdrowej cery? Koreanki wykonują swoją pielęgnację bez pośpiechu, w skupieniu, bo wiedzą, że systematyczna troska o swoje ciało przyniesie świetne rezultaty w przyszłości. Zauważcie, że dla nich to właśnie pielęgnacja jest ważniejsza niż sam makijaż. Na naszym rynku pojawia się coraz więcej koreańskich kosmetyków, a drogeria Hebe wyszła na przeciw oczekiwaniom klientom i wprowadziła wiele ciekawych produktów, które do końca września można kupić do 40% taniej. Dziś chcę Wam przedstawić moje niekwestionowane hity pielęgnacji, które z pewnością wiele z Was zna i mam nadzieję lubi.
Zacznę od kremu BB, który łączy w sobie działanie kremu nawilżającego i podkładu, zapewniając jednocześnie wysoką, bo aż 50 SPF ochronę przed słońcem.
Animal Dry Monkey to najnowsza propozycja marki Skin79, idealna do pielęgnacji suchej, odwodnionej skóry. Nie wymaga wcześniejszego nałożenia kremu nawilżającego, cera jest po nim niezwykle miękka i przyjemna w dotyku, jakby wcześniej została nałożona baza. Kolorystycznie wpasowuje się idealne w typy karnacji Polek, bo neutralny beż spisuje się idealne zarówno na jasnej jak i lekko opalonej karnacji. Krem przepięknie dopasowuje się do skóry, nie odcina się, nie ciemnieje ani nie roluje - to mój ideał jeśli chodzi o koreańskie "bebiki", które albo już na starcie są dla mnie zbyt ciemne, albo po pewnym czasie ciemnieją, przez co skóra wygląda na zmęczoną i poszarzałą.
Krem świetnie spisuje się w upały, jest lżejszy od typowego podkładu, dzięki czemu nie zapycha porów i nie powoduje powstawania wyprysków. Zawartość kwasu hialuronowego sprawia, że moja sucha skóra nie ma najmniejszej szansy przesuszyć się w ciągu dnia, cały czas jest jędrna i gładka. Kremik przyspiesza gojenie drobnych krostek, a to dzięki obecności ekstraktu z kwiatu lotosu. Obecność wyciągu z banana zapewnia skórze niezbędną porcję witamin z grupy B, beta - karotenu, witaminy E, C i PP.
Jeśli szukacie kremu BB o bardzo dobrym stopniu krycia i działaniu nawilżającym, który nie daje efektu maski na twarzy i ładnie wtapia się w skórę to małpkowy bebik od Skin79 będzie idealnym rozwiązaniem.
Kolejny kosmetyk to jeszcze niezbyt popularna u nas esencja, która nie zastępuje ani toniku ani serum, jest po prostu dodatkowym produktem pielęgnacyjnym zatrzymującym wodę w naskórku. Esencję nakładamy po toniku, ale przed użyciem serum, i co ważne, mimo, że są lekkie, mają niesamowicie skoncentrowane formuły, wspomagając tym samym naprawę skóry. Nazywane wodą, która czyni cuda, są polecane zwłaszcza osobom ze zmęczoną, poszarzałą twarzą. Esencje tak naprawdę łączą w sobie lekkość toniku i moc serum, sprawiają, że składniki aktywne kolejnych produktów szybciej i głębiej wnikają w skórę, zwiększając tym samym ich działanie.
Benton Fermentation Essence jest oparta na fermentowanym filtracie ryżowym, który dzięki obecności witamin, aminokwasów, soli mineralnych i kwasów organicznych, wpływa na naturalną odnowę biologiczną skóry. Sama esencja jest wodnista, błyskawicznie wchłania się w skórę i przez chwilę zostawia lekko śliski film, który po niedługim czasie ładnie wnika w skórę. Zazwyczaj esencję wklepuję opuszkami palców, dzięki czemu zapewniam skórze dodatkowy masaż i przyspieszam wnikanie esencji. Aby zauważyć pierwsze efekty potrzeba trochę czasu, to nie jest produkt, który od razu wywoła na naszej skórze efekt WOW, ale z pewnością przyczynia się w dłuższej perspektywie do jej rewitalizacji, odżywienia i zmiękczenia. Esencja świetnie uzupełnia plan pielęgnacyjny mojej suchej skóry, zwłaszcza teraz, kiedy skóra po lecie wymaga regeneracji. Po pierwsze faktycznie zwiększa nawilżenie skóry zapobiegając odparowaniu wody. Po drugie wygładza i zmiękcza skórę, a po trzecie wzmacnia działanie kolejnych kosmetyków. Jest ultralekka, dzięki czemu nie blokuje porów i nie roluje się. Polecam ją osobom pracującym w klimatyzowanych/ogrzewanych pomieszczeniach, które borykają się z odwodnioną i przesuszoną skóra.
Poniższego kosmetyku w zasadzie nie muszę Wam szerzej przedstawić, bo z pewnością go znacie i lubicie za wszechstronne działanie i dużą wydajność. Łagodzący żel aloesowy Skin79 zawiera aż 99% czystego aloesu pochodzącego z wyspy Jeju. Nie ma chyba drugiego takiego kosmetyku, który miałby tak szerokie spektrum działania i którego można używać bez ograniczeń.
Najczęściej wykorzystuję go jako:
- żel do mycia twarzy
- serum do twarzy
- wzmacniacz działania maski w płachcie (dodaję do maseczki bawełnianej, dzięki czemu ma silniejsze działanie nawilżające o kojące)
- maski - nakładam grubą warstwę, a po 10 minutach to co zostało usuwam mokrym wacikiem
- serum do włosów - nakładam na końcówki, aby je nawilżyć
- maskę do włosów - nakładam sporą ilość zarówno na włosy, jak i skórę głowy, zawijam włosy w turban i po 20 minutach zmywam
- żel po opalaniu - świetnie koi podrażnienia słoneczne, ale też różnego rodzaju otarcia
Na koniec zostawiam dwie fantastyczne maski w płachcie dwóch różnych firm, są to: hydrożelowa maska Golden Snail Skin79 oraz rozświetlająca kolagenowa maska Purederm.
Nie muszę Wam chyba mówić że to ślimaczkowa maska Skin79 stała się moim ulubieńcem, niesamowicie silnie nawilżona, o wiele bardziej delikatna niż płachty bawełniane, świetnie dopasowuje się do twarzy i powiem Wam, że nie chce się jej zdejmować z twarzy. Jej działanie opiera się na obecności mucyny ślimaka złotego, bogatej w kolagen, elastynę, kwas hialuronowy czy witaminy A, C i E. Powiedzieć, że cera jest po niej nawilżona to za mało, cera jest wręcz przesiąknięta składnikami odżywczymi, bardzo miękka i wyraźnie odżywiona. Maska do końca nie wysycha, aż z niej kapie i jeszcze w opakowaniu zostaje spora ilość substancji (wykorzystuję ją na dekolt), tak więc nawet posiadaczki skóry suchej, odwodnionej będą z niej zadowolone.
Rozświetlająca kolagenowa maska Purederm to propozycja dla posiadaczek cery szarej i zmęczonej, takiej, której brakuje elastyczności i ujędrnienia. Zawiera ekstrakt z otrąb ryżu, kolagen i witaminę E, dzięki czemu wykazuje działanie rozjaśniające i wygładzające. Maseczka jest mocno nawilżona, ale nie tak jak żelowa wersja Skin79, u mnie p 15 minutach wysycha, jednak po jej zdjęciu cera jest mokra i muszę delikatnie wklepać lekko śliski film. Ta maseczka to fajny sposób na odprężenie po całym dniu pracy, w dłuższej perspektywie przynosi ładne efekty w postaci wygładzonej i napiętej skóry.
Koreańskie kosmetyki są moim zdaniem warte zainteresowania, wiele z nich ma bardzo dobre, bliskie naturalnym składy, z naprawdę dużą ilością składników aktywnych. W drogeriach Hebe znajdziecie naprawdę duży wybór koreańskich marek, ostatnio pojawiło się sporo nowości a dzięki akcji trwającej do końca września, można je kupić aż do 40% taniej.
Skorzystałyście z promocji do -40% w Hebe? W swojej pielęgnacji sięgacie po koreańskie kosmetyki? Macie swoje ulubione marki?
Jeśli szukacie kremu BB o bardzo dobrym stopniu krycia i działaniu nawilżającym, który nie daje efektu maski na twarzy i ładnie wtapia się w skórę to małpkowy bebik od Skin79 będzie idealnym rozwiązaniem.
Kolejny kosmetyk to jeszcze niezbyt popularna u nas esencja, która nie zastępuje ani toniku ani serum, jest po prostu dodatkowym produktem pielęgnacyjnym zatrzymującym wodę w naskórku. Esencję nakładamy po toniku, ale przed użyciem serum, i co ważne, mimo, że są lekkie, mają niesamowicie skoncentrowane formuły, wspomagając tym samym naprawę skóry. Nazywane wodą, która czyni cuda, są polecane zwłaszcza osobom ze zmęczoną, poszarzałą twarzą. Esencje tak naprawdę łączą w sobie lekkość toniku i moc serum, sprawiają, że składniki aktywne kolejnych produktów szybciej i głębiej wnikają w skórę, zwiększając tym samym ich działanie.
Benton Fermentation Essence jest oparta na fermentowanym filtracie ryżowym, który dzięki obecności witamin, aminokwasów, soli mineralnych i kwasów organicznych, wpływa na naturalną odnowę biologiczną skóry. Sama esencja jest wodnista, błyskawicznie wchłania się w skórę i przez chwilę zostawia lekko śliski film, który po niedługim czasie ładnie wnika w skórę. Zazwyczaj esencję wklepuję opuszkami palców, dzięki czemu zapewniam skórze dodatkowy masaż i przyspieszam wnikanie esencji. Aby zauważyć pierwsze efekty potrzeba trochę czasu, to nie jest produkt, który od razu wywoła na naszej skórze efekt WOW, ale z pewnością przyczynia się w dłuższej perspektywie do jej rewitalizacji, odżywienia i zmiękczenia. Esencja świetnie uzupełnia plan pielęgnacyjny mojej suchej skóry, zwłaszcza teraz, kiedy skóra po lecie wymaga regeneracji. Po pierwsze faktycznie zwiększa nawilżenie skóry zapobiegając odparowaniu wody. Po drugie wygładza i zmiękcza skórę, a po trzecie wzmacnia działanie kolejnych kosmetyków. Jest ultralekka, dzięki czemu nie blokuje porów i nie roluje się. Polecam ją osobom pracującym w klimatyzowanych/ogrzewanych pomieszczeniach, które borykają się z odwodnioną i przesuszoną skóra.
Poniższego kosmetyku w zasadzie nie muszę Wam szerzej przedstawić, bo z pewnością go znacie i lubicie za wszechstronne działanie i dużą wydajność. Łagodzący żel aloesowy Skin79 zawiera aż 99% czystego aloesu pochodzącego z wyspy Jeju. Nie ma chyba drugiego takiego kosmetyku, który miałby tak szerokie spektrum działania i którego można używać bez ograniczeń.
Najczęściej wykorzystuję go jako:
- żel do mycia twarzy
- serum do twarzy
- wzmacniacz działania maski w płachcie (dodaję do maseczki bawełnianej, dzięki czemu ma silniejsze działanie nawilżające o kojące)
- maski - nakładam grubą warstwę, a po 10 minutach to co zostało usuwam mokrym wacikiem
- serum do włosów - nakładam na końcówki, aby je nawilżyć
- maskę do włosów - nakładam sporą ilość zarówno na włosy, jak i skórę głowy, zawijam włosy w turban i po 20 minutach zmywam
- żel po opalaniu - świetnie koi podrażnienia słoneczne, ale też różnego rodzaju otarcia
Na koniec zostawiam dwie fantastyczne maski w płachcie dwóch różnych firm, są to: hydrożelowa maska Golden Snail Skin79 oraz rozświetlająca kolagenowa maska Purederm.
Nie muszę Wam chyba mówić że to ślimaczkowa maska Skin79 stała się moim ulubieńcem, niesamowicie silnie nawilżona, o wiele bardziej delikatna niż płachty bawełniane, świetnie dopasowuje się do twarzy i powiem Wam, że nie chce się jej zdejmować z twarzy. Jej działanie opiera się na obecności mucyny ślimaka złotego, bogatej w kolagen, elastynę, kwas hialuronowy czy witaminy A, C i E. Powiedzieć, że cera jest po niej nawilżona to za mało, cera jest wręcz przesiąknięta składnikami odżywczymi, bardzo miękka i wyraźnie odżywiona. Maska do końca nie wysycha, aż z niej kapie i jeszcze w opakowaniu zostaje spora ilość substancji (wykorzystuję ją na dekolt), tak więc nawet posiadaczki skóry suchej, odwodnionej będą z niej zadowolone.
Rozświetlająca kolagenowa maska Purederm to propozycja dla posiadaczek cery szarej i zmęczonej, takiej, której brakuje elastyczności i ujędrnienia. Zawiera ekstrakt z otrąb ryżu, kolagen i witaminę E, dzięki czemu wykazuje działanie rozjaśniające i wygładzające. Maseczka jest mocno nawilżona, ale nie tak jak żelowa wersja Skin79, u mnie p 15 minutach wysycha, jednak po jej zdjęciu cera jest mokra i muszę delikatnie wklepać lekko śliski film. Ta maseczka to fajny sposób na odprężenie po całym dniu pracy, w dłuższej perspektywie przynosi ładne efekty w postaci wygładzonej i napiętej skóry.
Koreańskie kosmetyki są moim zdaniem warte zainteresowania, wiele z nich ma bardzo dobre, bliskie naturalnym składy, z naprawdę dużą ilością składników aktywnych. W drogeriach Hebe znajdziecie naprawdę duży wybór koreańskich marek, ostatnio pojawiło się sporo nowości a dzięki akcji trwającej do końca września, można je kupić aż do 40% taniej.
Skorzystałyście z promocji do -40% w Hebe? W swojej pielęgnacji sięgacie po koreańskie kosmetyki? Macie swoje ulubione marki?

56 komentarze
Oczywiście zapomniałam zajrzeć do Hebe...
OdpowiedzUsuńnic straconego, masz czas do końca września :-)
UsuńDobrze wiedzieć, bo ja też zupełnie zapomniałam :D
UsuńEsencja bardzo mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńKocham ten aloes, dla mnie nie ma lepszego!
OdpowiedzUsuńfajna sprawa, ja się cieszę, bo moja siostra już niedługo zrobi dla mnie koreańskie i azjatyckie zakupy w... Azji :)
OdpowiedzUsuńwow zazdroszczę siostry, która przywiezie Ci z pewnością mnóstwo perełek kosmetycznych :-)
UsuńDo Hebe prawie nie zaglądam, jakoś nie mam po drodze
OdpowiedzUsuńU nas niedawno otworzyli, muszę w końcu pojechać i zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńkolejny powód aby wybrać się do Hebe :D
OdpowiedzUsuńcoraz więcej osób "uderza" w koreańską pielęgnacje
OdpowiedzUsuńDo najbliższej drogerii Hebe mam prawie 40 km ;D. Interesuje mnie żel aloesowy ;)
OdpowiedzUsuńMnie tylko zastanawia jeden aspekt, a mianowicie geny. Co by nie było ludzie różnią się między sobą w obrębie tej samej populacji, a co dopiero dwie różne populacje. Ile w tym jest genów, a ile pielęgnacji?
OdpowiedzUsuńwydawać by się mogło, że w przypadku Koreanek faktycznie to geny mają zasadniczy wpływ na stan ich cery, jednak spotkałam się również z takimi osobami, które mimo że pochodzą z Korei to jednak nie przykładały wagi do pielęgnacji i naprawdę było to widać :-(
UsuńU mnie niestety Hebe nigdzie w pobliżu nie ma ;( Te kremy bb mnie kusza od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńKorcą mnie zwierzaczkowe BB :P
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć do hebe. Na pewno coś wybiorę. :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię kosmetyki Skin79 . miałam ich żel aloesowy a kremy bb używam od lat
OdpowiedzUsuńwydaje mi się że to właśnie kremy BB i żele aloesowe są najchętniej wybierane :-)
UsuńZnam skin79 i bardzo lubi ta marke moja skora, ale ta maseczka ryzowa niesamowicie mnie kusi <3
OdpowiedzUsuńAloesowy żel to coś co kusi mnie od dawna, naczytałam się o nim sporo i chyba w końcu go kupię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Juliet Monroe :)
Nawet nie wiedziałam że mają teraz taka promocje :D
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam okazji testować żadnego z tych produktów. Aloesowy żel stosowałam, ale innej firmy i sobie naprawdę chwaliłam. W ogóle mam wrażenie, że teraz jest moda na aloesowe kosmetyki, bo widzę je dosłownie wszędzie ;p Miłego dnia Ci życzę kochana ! :)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o żel aloesowy to miałam jeszcze Holika Holika, zarówno ten jak i Skin79 są świetne
UsuńOpakowanie z małpką urocze :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu bardzo lubię azjatycką pielęgnację - piękne zapachy, śliczne szaty graficzne i niesamowite działanie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam azjatycką pielęgnację, ale póki co mam duże zapasy i nie dałam się promocji :)
OdpowiedzUsuńmoje zapasy już powoli się kurczą więc sukcesywnie ją uzupełniam :-)
UsuńTego kremu bb sama chciałam spróbować, a o marce Benton słyszałam wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńo kosmetykach Benton czytałam już wiele opinii o powiem szczerze, że nie spotkałam się z negatywnymi odczuciami. Mam wielką ochotę wypróbować ich ślimaczkową serię :-)
UsuńUwielbiam maseczki marki skin79 i mam wśród nich wielu ulubieńców :) Natomiast bardzo mnie zaciekawiła ta esencja, bo nie miałam jeszcze nigdy takiego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńmaski Skin79 najczęściej u mnie goszczą, choć ostatnio zaszalałam i zrobiłam zapasy masek Holika Holika i Mischa
UsuńMiałam odlewkę kremu BB od sąsiadki, przyznam że jest świetny, a pozostałe chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńazjatyckich kremów BB troszkę miałam i jeśli chodzi o kolorystykę to ten małpkowy jest idealny dla jasnej karnacji, nie mam się do czego przyczepić :-)
UsuńO tym kremie BB dużo słyszałam dobrego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam azjatyckie kosmetyki. Ale z tych znam tylko aloes.
OdpowiedzUsuńAle dawno nie byłam w Hebe:) Ja jeszcze nigdy nie stosowałam azjatyckich kosmetyków:):)
OdpowiedzUsuńPromocja bardzo atrakcyjna, chętnie odwiedzę hebe i poczynie małe zakupy
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten żel aloesowy :)
OdpowiedzUsuńMam jeden z zapasie :)
ja miałam zapas żelu aloesowego ale oddałam siostrzenicy na problemy skórne
UsuńFajnie, że w Hebe można znaleźć ciekawe Koreańskie kosmetyki. Uwielbiam żel aloesowy, ale tego z posta jeszcze nie miałam. Do tej pory używałam tylko Hoolika Hoolika. Ciekawa jestem tej maski kolagenowej, ponieważ ostatnio w Biedronce było kilka masek tej firmy i kupiłam je. Zużyłam jedną i jestem zachwycona. Dziś mam zamiar założyć płachtę aloesową :D
OdpowiedzUsuńte bawełniane maseczki są super, to taki szybki sposób na rewitalizację skóry, zwłaszcza przed wyjściem :-)
UsuńNie wiedziałam, że w Hebe jest taka super promocja, a przechodzę obok niego prawie codziennie. Nie miałam okazji używać żadnego z powyższych produktów, ale korci mnie żeby coś kupić haha :D
OdpowiedzUsuńO super sprawa. Lubię kosmetyki z aloesem. Będę musiała się bliżej się przyjrzeć. Jeszcze póki ci tych kosmetyków nie miałam.
OdpowiedzUsuńZamierzam skorzystać z tej promocji, tylko ciągle mi do Hebe jakoś tak nie po drodze.
OdpowiedzUsuńFajnie, że poprawia się dostępność :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam azjatyckie produkty, z promocji oczywiście skorzystam, moje ulubione marki to Benton, Skin79, a ostatnio Purito :)
OdpowiedzUsuńPurito kompletnie nie znam, a oprócz Bentona i Skin79 uwielbiam jeszcze Mischa i Holika Holika
UsuńCzęsto korzystam z takich promocji. Ten aloesowy żel mnie zainteresował
OdpowiedzUsuńWspaniale opisujesz kosmetyki! Podziwiam, ten wkład włożony w napisanie takiego posta.
OdpowiedzUsuńdziękuję, ja podziwiam Cię za Twoje cudowne prace, zwłaszcza ostatnie torebki - worki zrobiły na mnie wrażenie
UsuńBenton to marka godna poznania!
OdpowiedzUsuńMam ochotę na kosmetyki ze śluzem ślimaka,,podobmo działa cuda!
OdpowiedzUsuńDo Hebe mam tak daleko, że bardzo rzadko w tam bywam niestety :(
OdpowiedzUsuńbardzo fajna ta promocja jest. W sumie rzesień sie jeszcze nie skończył, więc jak bedę w gal;erii w GW to się rozejrzę czy znajdę coś dla siebie ciekawego
OdpowiedzUsuńJakoś nie po drodze mi do tej drogerii :/
OdpowiedzUsuń