Buble kosmetyczne ostatniego miesiąca - 3xNIE!
17 listopada
Jak sam tytuł wskazuje post będzie poświęcony trzem niewypałom kosmetycznym, z których dwa trafiłam w boxie kosmetycznym, a jeden dostałam jako nagrodę od zaprzyjaźnionej blogerki. Nie wiem, czy akurat tylko u mnie się nie sprawdziły, czy u Was też zachowywały się podobnie? W każdym bądź razie napsuły mi trochę krwi i ostatecznie odstawiłam je po stosunkowo niedługim użytkowaniu. Dobrze, że nie wywołały u mnie żadnej alergii, bo wtedy byłaby, naprawdę zła, wystarczy, że ostatnio mam problem z krostkami i drobnymi przebarwieniami. Nie przedłużając, przedstawiam Wam niechlubną trójkę kosmetycznych bubli października i przełomu listopada.
Wodę różaną dostałam od Oli z bloga Kosmetykipanidomu.pl, jako jeden z kilku prezentów - nagród za aktywne udzielanie się na jej blogu i funpejdżu. Bardzo się z niej ucieszyłam, bo to moja pierwsza woda różana ever, zapach róż uwielbiam, tak więc pokładałam w niej duże nadzieje. Przeznaczona do każdego rodzaju cery, miała odświeżać i uspokajać cerę, utrzymując odpowiednie nawilżenie i poprawiając mikrokrążenie. Ikarov to bułgarska marka naturalnych kosmetyków i miałam nadzieję, że dzięki temu kosmetykowi poznam ich bliżej. Niestety moja przygoda z wodą różaną, zakończyła się już na samym początku, bo jak tylko ją otworzyłam to poczułam różany zapach z domieszką octu, taki skwaszony, jakby zjełczały, bleeee. Data ważności jest do sierpnia 2016 roku, tak więc nie wiem co się stało, że kosmetyk tak brzydko pachnie. Myślałam, że to chwilowe, ale po przemyciu nią twarzy, nie dość, że nawet wacik miał specyficznych zapach, to moja cera po prostu śmierdziała. Musiałam ją umyć pianką Himalaya Herblas, która ukoiła ją i nadała jej ładny zapach. Jestem bardzo rozczarowana tym kosmetykiem, nie wiem co się z nim stało, w każdym bądź razie nigdy więcej po niego nie sięgnę.
2. Krem pod oczy Syis
Tego typu kosmetyki zawsze mnie cieszą i są u mnie mile widziane, bo niezmordowanie walczę z cieniami i drobnymi zmarszczkami wokół oczu. Ten krem zapowiadał się ciekawie, tym bardziej, że w składzie ma ekstrakt z tarczycy bajkalskiej, który zapobiega tworzeniu zasinień i ciemnych obwódek pod oczami. Zawarte w kremie kolagen i elastyna działają regenerująco, zaś witamina B3 stymuluje produkcję ceramidów i poprawia barierę lipidową naskórka. Brzmi świetnie, wręcz idealnie. Myślę sobie, ok w końcu krem dostosowany do moich potrzeb, pomoże mi uporać się z cieniami. No więc cierpliwie aplikowałam go rano i wieczorem, wmasowywałam pod oczy i w ich kąciki i czekałam. Czekałam, czekałam i czekałam..... Po prawie miesiącu poddałam się, bo nie zauważyłam kompletnie żadnych rezultatów, sińce jak były tak nadal są. Jedynie skóra odrobinę stała się bardziej nawilżona, ale szału nie ma. Krem w promocji kosztuje 20 złotych, poza promocją niecałe 30 złotych. Moim zdaniem krem niewarty jest swojej ceny, kompletnie nie radzi sobie z już istniejący cieniami. Może on jest dla osób, które nie mają cieni i obwódek wokół oczu?? No, ale po co wtedy sięgać po taki krem, skoro nie ma się takich problemów???? Ehh....zostałam bez kremu pod oczy, jeśli macie jakieś swoje sprawdzone to mi je polećcie.
3. Liftingujący roll-on pod oczy Delia Cosmetics
Kolejny kosmetyk, z którego bardzo się ucieszyłam, bo znowu przeznaczony do pielęgnacji okolic oczu. Ta część twarzy była przeze mnie przez długi czas zaniedbywana co niestety odbiło się na jej kondycji. Zmęczony wzrok, sińce i drobne zmarszczki wokół oczu to moja codzienność. Jak zobaczyłam roll-on to obiecałam sobie, że w końcu będę mogła codziennie dbać o delikatną skórę wokół oczu, ujędrniać ją i uelastyczniać. Wszystko fajnie, tylko już podczas pierwszej aplikacji pojawiło się zaczerwienienie po takim "rollowaniu" moja skóra pod oczami wyglądała jakby ktoś ją podpiekł na grilu. Na dodatek skóra zaczęła mnie piec, delikatnie, ale jednak. Szybko zmyłam go za pomocą płynu micelarnego La Roche Posay, który dzięki zawartości wody termalnej ukoił moją cerę. Mówię Wam, nigdy czegoś takiego nie miałam, aplikacja wręcz bolała, bo kulka ciężko chodziła i musiałam parę razy rozprowadzać kosmetyk zarówno pod jednym, jak i drugim okiem. Po kilku dniach spróbowałam powtórzyć "kurację", i znowu to okropne pieczenie. Niezwłocznie odstawiłam kosmetyk i więcej po niego nie sięgnęłam. Wiedziałam, że mam dosyć wrażliwą cerę, ale żeby aż tak???? No i kosmetyk, który ma za zadanie liftingować powoduje zaczerwienienia?
Staram się, wybierać kosmetyki sprawdzone i naprawdę rzadko kiedy trafiają mi się buble, bo zanim coś kupię to szukam opinii na zaprzyjaźnionych blogach. Niestety, takie buble ostatnio trafiają mi się również w ubraniach, butach czy dodatkach. Ostatnio kupiłam sobie buty do ćwiczenia, bo przybyło mi trochę ciała tu i ówdzie. Buty kosztowały niewiele i szybko się zużyły, stopy podczas ćwiczeń mnie bolały i musiałam poszukać obuwia sprawdzonego,w przystępnej cenie, takiego jak w http://sklep-luz.pl/
A czy Wam też się zdarzają buble kosmetyczne? Co Was ostatnio zdenerwowało i czego się szybko pozbyłyście?

34 komentarze
Wodę różaną sama robię, także nie uczula i jest wspaniała, taka domowa :) Ten roll-on mnie kusił, ale teraz raczej nie kupię, jak tak skóra reaguje, dzięks! :)
OdpowiedzUsuńto ja poproszę o przepis na własną wodę różaną :-) widziałam jakie cuda robisz sama, motylkowy balsam wymiata!
UsuńJeeej merci :*** A tu mój przepis na różany hydrolacik :) http://chbelleap.blogspot.com/2015/07/hydrolat-rozany-jak-zrobic-hydrolat-z.html Buziaki! :)
UsuńPO kremie Syis spodziewałam się czegoś więcej...
OdpowiedzUsuńuwierz mi ja też, a tu takie rozczarowanie :-/
UsuńNie miałam żadnego produktu i raczej mieć nie będę :)
OdpowiedzUsuńno szczerze ich nie polecam :-/
UsuńNie miałam tych kosmetyków. Jak na razie lubię krem Organique dyniowy. Skóra wokół oczu jest po nim wypoczęta.
OdpowiedzUsuńlubię Organique, gdzieś czytałam o tmy kremie dyniowym, muszę zwrócić na niego uwagę
UsuńU mnie nie sprawdziło się serum Regenerum do włosów a tak to mam nawet szczęście do kosmetyków i nie trafiają mi się buble :)
OdpowiedzUsuńo Regenerum słyszałam różne opinie, ale ciekawią mnie zwłaszcza ich kosmetyki do rąk czy stóp :-)
UsuńBuble zawsze były i będą, nie każda skóra reaguje tak jak powinna na dany kosmetyk. Ja mam w planach napisać o 3 takich zwyklakach ;)
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co też u Ciebie się nie sprawdziło ostatnimi czasy :-)
UsuńPolecam ci wodę różaną Dabur - jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńmuszę jej poszukać i wypróbować :-)
UsuńNie miałam nigdy wody różanej, ale używam hydrolatu z róży damascena, uwielbiam i polecam :) Z całej trójki leży i się kurzy u mnie ten roll-on z Delia, bo jakoś nie chce mi się go otwierać. A krem pod oczy to chyba ten, o którym pisałaś u mnie ostatnio w komentarzu? W takim razie też sobie odpuszczam jeśli "wpadnie". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aga, tan ten krem pod oczy to ten o którym pisałam u Ciebie :-) hydrolatu nigdy nie miałam, z chęcią rozejrzę się za czymś fajnym :-)
UsuńAle ta woda musiała śmierdzieć!
OdpowiedzUsuńjak ją wylewałam to też śmierdziała :-/
UsuńNie miałam żadnego z Twoich bubli. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych bubbli. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam wypróbować kosmetyki Ikarov, ale dość szybko o nich zapomniałam :) Teraz jestem ciekawa z czego wynika ten zapach, bo może po prostu taka już niezapachowa natura tej wody :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, że i u mnie zdarzają się buble. Z tych kosmetyków nie znam żadnego - uff ;)
OdpowiedzUsuńja zostałam bez kremu pod oczy i muszę rozejrzeć się za czymś skutecznym
UsuńNiczego nie znam;) pewnie i lepiej;) ja rzadko trafiam na buble ;)
OdpowiedzUsuńja też rzadko trafiam, ale te trzy produkty osłabiły mnie, bo liczyłam na poprawę kondycji skóry wokół oczu a nic się nie stało :-(
UsuńBuble się zdarzają i to bardzo często.
OdpowiedzUsuńu mnie są to sporadyczne przypadki i oprócz tych pokazanych na razie nie zapowiadają mi się następne
UsuńZ tą wodą różaną to nie wiem czemu tak się stało, miałam kilka wód i każda pachniała inaczej, a najlepiej ta która miała króciutki skład czyli tylko wodę i wyciąg z róży. Np taka z Firomedu wcale nie jest czystym hydrolatem za jaki chciałaby uchodzić i jak dla mnie zapach jest za mocny i sztuczny, może tutaj też jest w składzie coś innego niż tylko woda różana?
OdpowiedzUsuńA co do reszty to cóż bubelki, zwłaszcza roller który piecze :/
:)
Patrząc na te buble cieszę się, że ich nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńHydrolaty różane miałam z różnych firm i nigdy nie czułam w nich octowej nuty... Ciekawe co się stało z Twoją buteleczką. Może zawartość zwyczajnie się zepsuła? Jeśli nie czujesz się zniechęcona, to polecam Ci wypróbowanie wody różanej ze stron z naturalnymi półproduktami :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
kusi mnie niesamowicie hydrolat różany, bo czytałam trochę o nich i myślę że byłby idealnym uzupełnieniem pielęgnacji mojej suchej skóry. co do mojej wody to chyba po prostu się zepsuła :-(
UsuńUżywam Wodę Różaną Ikarov od kilku lat. Moja dziesięcioletnia córka także. I według mnie jest to najlepsza woda różana na rynku, a próbowałam wielu. Może po prostu stała gdzies przy kaloryferze i najnormalniej w świecie się popsuła. Trzeba pamietać, że jest to kosmetyk naturalny bez konserwantów, stąd ważny jest sposób jego przechowywania.
OdpowiedzUsuńMoja woda stała zwyczajnie na łazienkowej półce, jak reszta kosmetyków, w tym naturalnych, bez dostępu do kaloryfera. Być może zepsuła się, nie wykluczam tego, zastanawia mnie raczej to jak do tego doszło. Nie kupiłam innej wody, więc jak nadarzy się okazja to być może dam jej drugą szansę :-)
Usuń