3 Step Shower Glow Brightening Mask Skin79 - trójstopniowy zabieg rozświetlający cerę
03 października
Kosmetyki azjatyckie podbijają rynek kosmetyczny, paradoksalnie Azjatki chcą wyglądać tak jak Europejki, zaś my dążymy do ideału pięknej i zdrowej cery reprezentowanej przez kobiety zamieszkujące Azję. Jeśli miałyście okazję przeczytać Sekrety urody Koreanek Charlotte Cho, to wiecie, że dokładne oczyszczenie twarzy to sekret promiennego wyglądu, zaś piękna cera to nie zasługa makijażu, ale staranie dobranych kosmetyków pielęgnacyjnych. Azjatki przywiązują ogromną uwagę do kosmetyków peelingujących i różnego rodzaju masek w płacie bawełnianym, które dzięki silnemu nasączeniu esencjami gwarantują nie tylko nawilżenie ale wygładzenie cery. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić rewelacyjny zabieg złożony z 3 etapów, który jest absolutnym MUST HAVE, jeśli chcecie aby Wasza cera wyglądała na ładnie rozświetloną, z lekkim efektem glov. Zapraszam na prezentację 3 Step Shower Glov Brightening Mask Skin79.
Zestaw 3 kroków, które pomogą uzyskać mlecznobiałą,wilgotną i świecącą się skórę,dokładnie taką, jakbyś przed chwilą wyszła spod prysznica.Czystość, nawilżenie i blask.Krok 1to peeling typu gommage w formie wygodnego, miękkiego płatka,który delikatnie usuwa martwy naskórek, pozostawiając skórę gotową naprzyjęcie maski.Krok 2to maska w płacie, która dzięki zawartości alantoiny i pantenolu działaregenerująco, łagodząco, nawilżająco, zmiękczająco, wygładzająco iprzeciwzapalnie. Maska zawiera szereg ekstraktów roślinnych, którewspomagają skórę w walce z upływem czasu.Krok 3to krem rozświetlający, który wyraźnie rozjaśnia skórę i zapewnia długotrwałeuczucie nawilżenia. Skóra jest gładka i pełna blasku.
Krok pierwszy polega na złuszczeniu naskórka za pomocą bardzo niepozornego i małego płatka peelingującego. Jak tylko wyjęłam go z opakowania to poczułam jak bardzo jest nasączony, a raczej wilgotny, aż z niego kapało. Bardzo ciekawym i niesamowicie wygodnym rozwiązaniem jest maleńki otwór, w który wkładamy 2 palce, dzięki czemu trzymanie płatka jest wygodne a samo masowanie twarzy bardzo ułatwione, ślizgi płatek wypadałby z dłoni, a tak jest na niej ładnie osadzony.
Masaż wykonujemy nakropkowaną częścią, wykonujemy koliste ruchy, nie naciskając zbyt mocno, bo z założenia jest to peeling gommage, czyli niesamowicie łagodny ale i skuteczny w swoim działaniu. Zastanawiałam się, jak takie maleństwo oczyści mi skórę no i wiecie co zobaczyłam po wymasowaniu twarzy? Na płatku zostały "brudki" ze skóry, sam płatek lekko starł się, a na twarzy widoczne były jego drobinki, jak również resztki suchych skórek. Przyznam się, że to było największe zaskoczenie z tego całego zabiegu, nie dość, że miałam widoczne rezultaty po użyciu płatka, to jeszcze po umyciu cery z resztek peelingu od razu poczułam gładką cerę, jakby ktoś za pomocą skrobaczki usunął z niej cały brud.
Moim zdaniem efekt był o niebo lepszy niż w przypadku peelingów mechanicznych. Dzięki temu cera jest świetnie przygotowana na dalszą pielęgnację, czy pora na krok 2.
Masaż wykonujemy nakropkowaną częścią, wykonujemy koliste ruchy, nie naciskając zbyt mocno, bo z założenia jest to peeling gommage, czyli niesamowicie łagodny ale i skuteczny w swoim działaniu. Zastanawiałam się, jak takie maleństwo oczyści mi skórę no i wiecie co zobaczyłam po wymasowaniu twarzy? Na płatku zostały "brudki" ze skóry, sam płatek lekko starł się, a na twarzy widoczne były jego drobinki, jak również resztki suchych skórek. Przyznam się, że to było największe zaskoczenie z tego całego zabiegu, nie dość, że miałam widoczne rezultaty po użyciu płatka, to jeszcze po umyciu cery z resztek peelingu od razu poczułam gładką cerę, jakby ktoś za pomocą skrobaczki usunął z niej cały brud.
Moim zdaniem efekt był o niebo lepszy niż w przypadku peelingów mechanicznych. Dzięki temu cera jest świetnie przygotowana na dalszą pielęgnację, czy pora na krok 2.
Krok 2
Kolejny etap to moja ulubiona maska w płacie bawełnianym, z której wręcz kapie esencja, dzięki czemu nadmiar płynu można wklepać w twarz, jak już zdejmiemy maskę. Płat jest bardzo precyzyjnie wykonany, nie rwie się, bardzo dobrze dopasowuje się do twarzy. Jest cienki i jak tylko ułożycie go sobie na twarzy, wygląda jak druga skóra. :-)
Zapach wydobywający się z opakowania i samej maski jest niezwykle przyjemny, delikatny z lekkimi nutami kwiatowymi. Po nałożeniu maski przychodzi ukojenie i lekki chłód, jej noszenie nie sprawia żadnych problemów, nie ma mowy o jej przesuwaniu czy zsunięciu się z twarzy. Maskę trzymałam 25 minut i ciągle była nasączona, nawet po zdjęciu była mocno wilgotna, zaś moja twarz przesiąknięta esencją, to co zostało delikatnie wklepałam i czekałam na wchłonięcie. Ten etap należał do najprzyjemniejszych, cera dzięki zawartości pantenolu i alantoiny został ukojona (miałam kilka czerwonych plamek, podrażnień, które w wyraźny sposób zostały załagodzone, dzięki czemu później szybciej się wyleczyły), nawilżona i bardzo wyraźnie rozświetlona. Już na tym etapie można było zobaczyć, że cera zyskała na promienności, widać już było efekt glov, czyli efekt miękkiej, nawilżonej i rozświetlonej cery. W maseczce znajdziemy jeszcze takie dobroczynne składniki jak ekstrakty z róży, mleczko pszczele, olejek różany czy wodę z róży damasceńskiej.
Zapach wydobywający się z opakowania i samej maski jest niezwykle przyjemny, delikatny z lekkimi nutami kwiatowymi. Po nałożeniu maski przychodzi ukojenie i lekki chłód, jej noszenie nie sprawia żadnych problemów, nie ma mowy o jej przesuwaniu czy zsunięciu się z twarzy. Maskę trzymałam 25 minut i ciągle była nasączona, nawet po zdjęciu była mocno wilgotna, zaś moja twarz przesiąknięta esencją, to co zostało delikatnie wklepałam i czekałam na wchłonięcie. Ten etap należał do najprzyjemniejszych, cera dzięki zawartości pantenolu i alantoiny został ukojona (miałam kilka czerwonych plamek, podrażnień, które w wyraźny sposób zostały załagodzone, dzięki czemu później szybciej się wyleczyły), nawilżona i bardzo wyraźnie rozświetlona. Już na tym etapie można było zobaczyć, że cera zyskała na promienności, widać już było efekt glov, czyli efekt miękkiej, nawilżonej i rozświetlonej cery. W maseczce znajdziemy jeszcze takie dobroczynne składniki jak ekstrakty z róży, mleczko pszczele, olejek różany czy wodę z róży damasceńskiej.
Krok 3
Ostatnim zabiegiem jest nałożenie kremu rozświetlającego, który ma podkreślić efekt rozświetlonej cery, co przyznam się, napawało mnie pewną obawą, bo nie chciałam po prostu błyszczeć. Saszetka z kremem jest niewielka, ale jest go całkiem sporo, nie zużyłam całego, bo ilość spokojnie wystarczy na dwa razy. Krem jest gęsty i treściwy, konsystencją przypomina półtłusty krem i jest niesamowicie biały.
Bałam się, że będzie bielić skórę, bo jak wiecie Koreanki mają obsesje na punkcie wybielania, ponadto czytałam u jednej z blogerek, że ten krem zostawia na skórze biały filtr. Na szczęście moja skóra przyjęła go bardzo dobrze, starannie go wmasowałam i na początku faktycznie widziałam, że cera robi się biała, ale w miarę wchłaniania i dalszego masowania efekt ten znikał. Wydaje mi się, że bielenie o którym czytałam to efekt nałożenia całego kremu z saszetki, a z tym trzeba uważać, bo jego nadmiar faktycznie może wywołać taki efekt. Efekt rozświetlenia został na tym etapie wzmocniony poprzez nadanie skórze takiego "mokrego" wyglądu, wiecie jakbyście wyszli z sauny, kiedy Wasza cera jest mokra i błyszczy. Zmęczenie widoczne na mojej twarzy zniknęło, ale najbardziej ucieszyło mnie zniwelowanie poszarzałej skóry, co niestety towarzyszy mi coraz częściej. Powiem Wam, że efekt jest o niebo lepszy niż pojedyncze kosmetyki, jakich do tej pory używałam.
Bałam się, że będzie bielić skórę, bo jak wiecie Koreanki mają obsesje na punkcie wybielania, ponadto czytałam u jednej z blogerek, że ten krem zostawia na skórze biały filtr. Na szczęście moja skóra przyjęła go bardzo dobrze, starannie go wmasowałam i na początku faktycznie widziałam, że cera robi się biała, ale w miarę wchłaniania i dalszego masowania efekt ten znikał. Wydaje mi się, że bielenie o którym czytałam to efekt nałożenia całego kremu z saszetki, a z tym trzeba uważać, bo jego nadmiar faktycznie może wywołać taki efekt. Efekt rozświetlenia został na tym etapie wzmocniony poprzez nadanie skórze takiego "mokrego" wyglądu, wiecie jakbyście wyszli z sauny, kiedy Wasza cera jest mokra i błyszczy. Zmęczenie widoczne na mojej twarzy zniknęło, ale najbardziej ucieszyło mnie zniwelowanie poszarzałej skóry, co niestety towarzyszy mi coraz częściej. Powiem Wam, że efekt jest o niebo lepszy niż pojedyncze kosmetyki, jakich do tej pory używałam.
Podsumowanie
Rozświetlający, trójstopniowy zabieg upiększający od Skin79 to propozycja dla wszystkich tych, którzy borykają się ze zmęczoną, lekko poszarzałą twarzą i którzy chcą osiągnąć efekt zdrowej, promiennej cery. Rezultaty jakie osiągnęłam pozytywnie mnie zaskoczyły i utwierdziły w przekonaniu, że Koreanki są mistrzyniami w pielęgnacji twarzy i musimy się jeszcze dużo od nich nauczyć. Trzy niepozorne saszetki sprawiły, że moja cera została ładnie rozświetlona, nabrała zdrowego wyglądu, była miękka, nawilżona i faktycznie wyglądała jakbym wyszła spod prysznica albo wprost z sauny. Jeśli chcecie stworzyć sobie domowe SPA dla swojej cery i dostarczyć jej odżywienia i regeneracji to sięgnijcie po 3 Step Shower Glow Brightening Mask od Skin79, który możecie kupić w ich sklepie TUTAJ.
Znacie zabieg, który Wam pokazałam? Jesteście fankami koreańskich kosmetyków i ich zabiegów pielęgnacyjnych?

23 komentarze
Nie słyszałam wcześniej o takim zabiegu, to dla mnie nowość :)
OdpowiedzUsuńten zabieg od niedawna jest w ofercie, jest teraz w promocji za 25 zł :-)
UsuńUwielbiam kosmetyki od Skin79, działają prawdziwe cuda i jak dla mnie to nowy wymiar pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki TUTAJ ? Dzięki ;*
ja w ogóle pokochałam azjatyckie kosmetyki, ale to Skin-owych używam najczęściej :D
UsuńPierwszy raz widzę :)
OdpowiedzUsuńChętnie sprawdziłabym na swojej twarzy :)
daje niesamowite ukojenie i zaskakujące rozświetlenie :-)
UsuńFajnie, że coraz to więcej kosmetyków koreańskich jest dostępnych na Polskim rynku. Ja mieszkam w Korei więc mam te kosmetyki i maziajstwa na co dzień, ale fajnie że są popularne nie tylko w Azji.
OdpowiedzUsuńwow zazdroszczę Ci codziennego obcowania z kulturą Azji, całkowicie inny świat :-)
UsuńNo tak ... to prawda. Mieszkam w Korei już 2 lata ale dalej mnie ten kraj potrafi zaskoczyć ;)
UsuńNie miałam nic z tej firmy :) ale kuszą mnie ich maseczki :) tego zabiegu nie widziałam, ale od nich chcę wypróbować musującą/bombelkową maseczke która puchnie :) ( takie chustki/płatki z peelingiem dostępne są w biedronce
OdpowiedzUsuńta maseczka bąbelkująca jest na mojej liście, kończą mi się zapasy ich masek więc na najbliższych zakupach skuszę się na bąbelki :D
UsuńWyglada swietnie. Chetnie bym wyprobowala
OdpowiedzUsuńten zabieg to takie mini SPA dla cery, daje ekstra rezultaty :-)
Usuńnigdy nie testowalam, ale cos takiego by mi sie przydalo zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńcoraz więcej ciekawych koreańskich kosmetyków jest na naszym rynku, a takie zabiegi to dobry sposób na szybkie "poprawienie" stanu cery :-)
UsuńZdecydowanie nie powinnam tu zaglądać,po każdej wizycie mam chudszy portfel:)
OdpowiedzUsuńha ha ten zestaw Aniu jest obecnie w promocji ;-)
UsuńFajna sprawa - nie miałam jeszcze okazji używać. Za to zachwycona jestem podkładem od Skin79 więc podejrzewam, że i te kosmetyki by się u mnie sprawdziły:)
OdpowiedzUsuńja używam ich złotego bebika, fantastyczny, odstawiłam całkowicie podkłady
UsuńŚwietny zabieg z chęcią bym sobie taki zafundowała ;)
OdpowiedzUsuńoj ten zabieg niesamowicie dopieszcza cerę :-)
UsuńTrochę z tym zabawy ale ciekawi mnie tan zabieg :D
OdpowiedzUsuńzabawa jest bardzo przyjemna ;-)
Usuń