OlejkoweLOVE, czyli pielęgnacja ciała z olejkami pod prysznic Lirene
07 sierpnia
Olejki pielęgnacyjne na stałe zagościły w mojej łazience, towarzyszą mi w porannej i wieczornej rutynie, rozpieszczam nimi twarz i całe ciało, a w zależności od potrzeb nakładam wprost na ciało lub mieszam z balsamami. Jedną z najciekawszych olejkowych metod pielęgnacji ciała jest stosowanie ich pod prysznicem, albo w zastępstwie tradycyjnego żelu do mycia albo jako rozpoczęcie pielęgnacji ciała, już po jego uprzednim oczyszczeniu. Wśród moich ulubieńców prym wiodą olejki Lirene: Inca Inchi oraz żele z olejkami: mango&jaśmin oraz makadamia&monoi.
Żele z olejkami to świetna alternatywa dla zwykłych żeli, które w zasadzie poza oczyszczaniem ciała nie wykazują żadnych innych właściwości, mało tego, czasami przesuszają wręcz skórę. Olejkowe żele dają możliwość rozpoczęcia pielęgnacji całego ciała już pod prysznicem, ich specyficzna, żelowo - olejkowa konsystencja otula ciało delikatnym filmem ale przede wszystkim pielęgnuje skórę, nawet suchą czy wrażliwą. Zawartość drogocennych olejków makadamia, monoi czy z mango to gwarancja zmiękczenia i odżywienia naskórka, jak również dostarczenia skórze cennych witamin, kwasu foliowego czy kwasów Omega 3, 6, 9. Oba żele z olejkami pachną przepięknie i gdybym miała wybierać jeden to nie potrafiłabym dokonać wyboru: wersja makadamia&moni to upojnie słodki zapach, zaś mango&jaśmin to połączenie słodyczy owocu i delikatnego zapachu jaśminu.
Oba żele dobrze się pienią, czuć wyraźnie dodatek olejków, bo już w trakcie mycia ciała otaczają skórę naprawdę wyczuwalnym filmem nawilżenia, ale bez tego tłustego efektu, jaki zdarza się w przypadku kosmetyków myjących. Takie olejkowe mycie jest świetnym wstępem do dalszej pielęgnacji ciała, z tym, że nie ma potrzeby sięgać już po masło czy inny odżywczy kosmetyk, mi w zupełności wystarcza lekki balsam, jak np. ten z najnowszej linii morskiej Lirene, o której pisałam Wam ostatnio TUTAJ.
Żeli można też z powodzeniem używać do kąpieli w wannie, zastępując nimi płyny, które nie mają takich właściwości pielęgnacyjnych, oprócz umilania kąpieli. Odrobina żelu dodanego pod strumień gorącej wody zamieni zwykłą kąpiel w relaksująco - pielęgnacyjny rytuał, dzięki któremu nawet najbardziej sucha skóra znajdzie ukojenie i nawilżenie, a dalsze dbanie o jej odpowiedni poziom nawilżenia będzie o wiele łatwiejsze. Z doświadczenia wiem, że sucha skóra, kiedy nie jest traktowana silnie nawilżającymi kosmetykami, ma tendencję do łuszczenia się, więc warto pomyśleć o jej pielęgnacji już w trakcie kąpieli - dzięki tym olejkowym żelom mamy ułatwione zadanie.
Olejek Inca Inchi to troszkę inny "przyjemniaczek" niż jego olejkowi koledzy powyżej, a to dlatego, że nie skradł mojego serca za pierwszym razem, mimo świetnych właściwości pielęgnacyjnych musiałam się do niego przekonać. Zapytacie pewnie, co jest z nim nie tak? Otóż jedynym minusem, jaki początkowo w nim widziałam, a raczej czułam to zapach...... bardzo specyficzny, olejowy zapach, w którym gdzieś na dalszym planie wyczuwalne są męskie nuty. Początkowo zapach mi przeszkadzał, ale w miarę używania olejku przyzwyczaiłam się do niego, a pod koniec nawet się z nim polubiłam. Olejek w przeciwieństwie do olejkowych żeli, nie nadaje się do mycia i nawilżania ciała jednocześnie, używamy go już po uprzednim oczyszczeniu ciała żelem, dokładnie wmasowujemy w skórę i spłukujemy. W przypadku tego kosmetyku, nawilżenie jest o wiele silniejsze, ponieważ mamy do czynienia z aż 3 rodzajami olejków: inca inchi, jojoba i sojowym, które wzmacniają barierę hydrolipidową naskórka, intensywnie odżywiają i zapobiegają wysuszaniu skóry. Olejek Inca Inchi lepiej radzi sobie z suchą, odwodnioną skórę, nawilżenie jest dłuższe niż w przypadku żeli i czasami zdarza mi się, że nie nakładam już po nim balsamu pielęgnacyjnego, bo wystarcza mi efekt miękkiej skóry po jego użyciu.
Reasumując: olejkowe żele to moi zdecydowani faworyci w kwestii pielęgnacji skóry już w trakcie mycia. Oprócz właściwości oczyszczających, zapewniają skórze nawilżenie i odżywione a to wszystko podane w bardzo przyjemnej formie i z pięknym bukietem zapachów. Bogactwo witamin i kwasów owocowych, obecność olejków, sprawia, że sięgam po te żele z największą przyjemnością.. Olejek Inca Inchi to z kolei propozycja dla osób, które szybko chcą nadać skórze aksamitny dotyk, zmiękczyć naskórek i go nawilżyć, bez konieczności dalszego pielęgnowania ciała poprzez użycie balsamu. Wszystkie produkty są idealne zarówno do pielęgnacji skóry pod prysznicem, jak i w trakcie kąpieli w wannie.
Znacie olejkowe żele lub olejek Inca Inchi, które Wam pokazałam? Stosujecie kosmetyki z olejkami już w trakcie mycia ciała?
Oba żele dobrze się pienią, czuć wyraźnie dodatek olejków, bo już w trakcie mycia ciała otaczają skórę naprawdę wyczuwalnym filmem nawilżenia, ale bez tego tłustego efektu, jaki zdarza się w przypadku kosmetyków myjących. Takie olejkowe mycie jest świetnym wstępem do dalszej pielęgnacji ciała, z tym, że nie ma potrzeby sięgać już po masło czy inny odżywczy kosmetyk, mi w zupełności wystarcza lekki balsam, jak np. ten z najnowszej linii morskiej Lirene, o której pisałam Wam ostatnio TUTAJ.
Żeli można też z powodzeniem używać do kąpieli w wannie, zastępując nimi płyny, które nie mają takich właściwości pielęgnacyjnych, oprócz umilania kąpieli. Odrobina żelu dodanego pod strumień gorącej wody zamieni zwykłą kąpiel w relaksująco - pielęgnacyjny rytuał, dzięki któremu nawet najbardziej sucha skóra znajdzie ukojenie i nawilżenie, a dalsze dbanie o jej odpowiedni poziom nawilżenia będzie o wiele łatwiejsze. Z doświadczenia wiem, że sucha skóra, kiedy nie jest traktowana silnie nawilżającymi kosmetykami, ma tendencję do łuszczenia się, więc warto pomyśleć o jej pielęgnacji już w trakcie kąpieli - dzięki tym olejkowym żelom mamy ułatwione zadanie.
Olejek Inca Inchi to troszkę inny "przyjemniaczek" niż jego olejkowi koledzy powyżej, a to dlatego, że nie skradł mojego serca za pierwszym razem, mimo świetnych właściwości pielęgnacyjnych musiałam się do niego przekonać. Zapytacie pewnie, co jest z nim nie tak? Otóż jedynym minusem, jaki początkowo w nim widziałam, a raczej czułam to zapach...... bardzo specyficzny, olejowy zapach, w którym gdzieś na dalszym planie wyczuwalne są męskie nuty. Początkowo zapach mi przeszkadzał, ale w miarę używania olejku przyzwyczaiłam się do niego, a pod koniec nawet się z nim polubiłam. Olejek w przeciwieństwie do olejkowych żeli, nie nadaje się do mycia i nawilżania ciała jednocześnie, używamy go już po uprzednim oczyszczeniu ciała żelem, dokładnie wmasowujemy w skórę i spłukujemy. W przypadku tego kosmetyku, nawilżenie jest o wiele silniejsze, ponieważ mamy do czynienia z aż 3 rodzajami olejków: inca inchi, jojoba i sojowym, które wzmacniają barierę hydrolipidową naskórka, intensywnie odżywiają i zapobiegają wysuszaniu skóry. Olejek Inca Inchi lepiej radzi sobie z suchą, odwodnioną skórę, nawilżenie jest dłuższe niż w przypadku żeli i czasami zdarza mi się, że nie nakładam już po nim balsamu pielęgnacyjnego, bo wystarcza mi efekt miękkiej skóry po jego użyciu.
Reasumując: olejkowe żele to moi zdecydowani faworyci w kwestii pielęgnacji skóry już w trakcie mycia. Oprócz właściwości oczyszczających, zapewniają skórze nawilżenie i odżywione a to wszystko podane w bardzo przyjemnej formie i z pięknym bukietem zapachów. Bogactwo witamin i kwasów owocowych, obecność olejków, sprawia, że sięgam po te żele z największą przyjemnością.. Olejek Inca Inchi to z kolei propozycja dla osób, które szybko chcą nadać skórze aksamitny dotyk, zmiękczyć naskórek i go nawilżyć, bez konieczności dalszego pielęgnowania ciała poprzez użycie balsamu. Wszystkie produkty są idealne zarówno do pielęgnacji skóry pod prysznicem, jak i w trakcie kąpieli w wannie.
Znacie olejkowe żele lub olejek Inca Inchi, które Wam pokazałam? Stosujecie kosmetyki z olejkami już w trakcie mycia ciała?

35 komentarze
Cała trójka fajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńolejki bardzo lubie:)
OdpowiedzUsuńŻadnego nie znam, muszę wypróbować bo bardzo ciekawią mnie takie produkty ;) uwielbiam olejki pod prysznic z YR ;)
OdpowiedzUsuńolejki YR miałam jakiś czas temu, również bardzo przyjemne :-)
UsuńUżywałam mango i jaśmin oraz Inca Inchi :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam żele z olejkami, pamiętam że peirwsze takie były już w Lirene dobrych parę lat temu
OdpowiedzUsuńInca Inchi to mój ulubieniec, wersję z jaśminem też już miałam
OdpowiedzUsuńja do Inca Inchi musiałam się przekonać :D
UsuńMuszę je sprawdzić w wannie :P
OdpowiedzUsuńpolecam, sprawdzają się dobrze i przy okazją dobrze natłuszczają ciało :-)
UsuńInca Inchi mój wielki ulubieniec. Świetny produkt pod prysznic :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że się sprawdzają.Coraz częściej słyszę wiele dobrego o produktach z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię żele z Lirene więc pewnie i te niedługo wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie się z nimi nie znam
OdpowiedzUsuńOlejki bardzo lubię dodawać do kąpieli. Bawić się jednak i żelem i olejkiem to już trochę za dużo jak dla mnie :D
OdpowiedzUsuńja się bawię głównie żelem z dodatkiem olejku :-)
UsuńO właśnie, to lubię :D
UsuńNo i zapomniałabym, wpadnij proszę jeszcze raz na ostatni post. Czeka niespodzianka ;-)
UsuńStosuję i to bardzo często;)
OdpowiedzUsuńznam tylko inca inchi dobry był
OdpowiedzUsuńA tej serii nie uzywałam :3
OdpowiedzUsuńMam wersję mango z jaśminem, uwielbiam olejki w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńodkąd mam te olejki to nie wyobrażam sobie innej pielęgnacji :-)
UsuńCiekawy przypadek z tym olejem Inca Inchi - w sumie jeśli stosuję oleje w pielęgnacji ciała to też nakładam je pod prysznicem, na mokre ciało, tyle, że nie spłukuję, a wcieram ręcznikiem :) Z pozostałej dwójki bardziej zaciekawiła mnie oczywiście wersja z mango i jaśminem ♥
OdpowiedzUsuńa wiesz, że nie pomyślałam o wcieraniu olejku ręcznikiem? :-) hmmm z chęcią wypróbuję, bo takiego sposobu jeszcze nie znałam
UsuńIdealna propozycja dla mnie :) na punkcie Mango to mam obsesję :D
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale kto wie może jeszcze będę miała okazję użyć.
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu wypróbować jakieś olejki do mycia :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejki do mycia, zwłaszcza po basenie! Natychmiastowo koją wysuszoną chlorem skórę.
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam z nimi styczności. A szkoda.
OdpowiedzUsuńU mnie olejki to must have szczególnie latem :D
OdpowiedzUsuńDobry olejek nie jest zły ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię te olejkowe produkty do mycia ciała <3
OdpowiedzUsuńMam właśnie ochotę na olejki do mycia. Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń