Makijaż z kosmetykami Pierre Rene + SWATCHE - paletka magnetyczna, baza, puder ryżowy, mascara, matowa pomadka
11 września
Ostatnie ciepłe dni sprawiły, że w końcu poczułam prawdziwą, złotą, polską jesień. Mam nadzieję, że deszczowe dni, a właściwie tygodnie już nie wrócą, bo fatalnie wpływają one na moje samopoczucie. Dni stają się coraz chłodniejsze, wyciągnęłam z szafy cieplejsze ubrania, zmieniłam swoją pielęgnację na bardziej odżywczą, a w makijażu postawiłam na stonowane, spokojne kolory. Dziś chciałabym Wam zaprezentować kilka kosmetyków z portfolio Pierre Rene, w tym bardzo fajną paletkę magnetyczną, dzięki której stworzymy makijaż dzienny i wieczorowy, wszystko w jesiennych kolorach.
Podstawą każdego dobrze wyglądającego i długotrwałego makijażu jest baza. Wybór jest ogromny, od typowo silikonowych, poprzez kremowe a nawet silikonowo - kremowe. Make Up Base Illuminating to nic innego jak rozświetlająca baza z drobinkami odbijającymi światło.
Konsystencja jest diametralnie inna od baz z którymi miałam do tej pory do czynienia. Mianowicie jest połączeniem silikonowej formy z delikatnym kremem, dzięki czemu rozprowadza się z niezwykłą łatwością, zostawiając lekko silikonowy film z mnóstwem mieniących się drobinek.
Baza jest idealna dla mojej suchej skóry, nie obciąża jej, ale daje na tyle wyczuwalne nawilżenie, że nie używam kremu pod nią. Ważne jest to, że podkład naniesiony na nią nie roluje się, bez względu na to, czy jest nakładany palcami czy gąbeczką do makijażu. Dzięki tej bazie moja zmęczona twarz wygląda tak jak powinna: jest promienna i świeża, jak po dobrze przespanej nocy. Cera jest po niej niesamowicie gładka, jej struktura jest wyrównana, a co za tym idzie jest miękka i jedwabista w dotyku. Ponadto baza wykazuje również działanie pielęgnacyjne, mianowicie dzięki ekstraktowi z kwiatów Sphilanthes Acmella, nazywanej ziołowym botoksem, wygładza zmarszczki, a dodatek witaminy E dodatkowo ujędrnia skórę. Czy taka lekko silikonowoa baza wygrywa nad tymi typowo kremowymi (np. Lirene), których używam? Otóż z pewnością daje lepsze nawilżenie, podkład o wiele lepiej się na niej rozprowadza, tym bardziej korektor pod oczy, ale..... Zauważyłam, że po całym dniu moje cera lekko się świeci, co jest raczej dziwne, bo mając suchą skórę raczej nic takiego nie ma miejsca. Sprawdziłam kilka razy i zdecydowanie silikonowe wykończenie sprawdza się tylko wtedy, kiedy nałożę większą warstwę pudru ryżowego absorbującego sebum, w przeciwnym razie po kilku godzinach moja skóra zaczyna się lekko błyszczeć i muszę ratować się pudrem matującym. Rozświetlającą bazę pod makijaż kupicie w cenie 29,99 zł w sklepie internetowym marki.
Paletka Match System to bardzo ciekawe rozwiązanie w postaci wymiennych cieni i ruchomej pokrywy, którą zamyka magnes. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do takiego zamknięcia, bałam się, że pokrywa będzie się przesuwać, a cienie powypadają, ale wszystko mocno się trzyma, nic nie wypada i się nie przesuwa. Paleta, którą ja mam to Delicate Charm - 10 cieni do makijażu dziennego i wieczorowego, ich numerki to 78, 79, 80, 52, 68, 59, 75, 90, 101, 83. Znajdziemy tu zarówno matowe wykończenie, jak i błyszczące, lekko perłowe poświaty, które sprawdzają się zarówno do rozświetlenia kącików oczu, jak i do stworzenia makijażu wieczornego, bardziej wyrazistego. W zestawie jest dwustronny pędzelek, a raczej "szpatułka" do nakładania cieni, moim zdaniem powinna być wymieniona na tradycyjny nieduży, dwustronny pędzelek do nakładania i blendowania, ponieważ te "pacynki" jakoś kojarzą mi się z makijażem mojej mamy, kiedy to nie słyszano o pędzelkach. :D
Jak jest z pigmentacją? Na pierwszy rzut oka ciemne ciemne wyglądają na wyjątkowo ciemne, jednak po nałożeniu na powiekę tracą na swej sile, na sucho wszystkie cienie są wyjątkowo delikatne, po roztarciu jeszcze tracą na sile, dopiero na mokro dają wyrazisty makijaż. Cienie o perłowym, błyszczącym wykończeniu są zdecydowanie bardziej intensywne na sucho, dlatego w ich przypadku nie muszę nic z nimi robić, te o kolorze różu, śliwki i lekkiego fioletu stosuję na mokro, bo jak zobaczycie w makijażu poniżej słabo są widoczne na powiece.
Ciemne cienie świetnie sprawdzają się do malowania kreski na powiecie, zastępują zarówno eyeliner, jak i fajnie się z nim łączą, zmniejszając jego intensywność. Co ważne, cienie nie osypują się na powiecie i nie ścierają, trzymają się cały dzień bez konieczności ich poprawiania. Bardzo podoba mi się taka wymienna paletka, zawsze można sobie dokupić brakujący cień, lub stworzyć całkiem nową, spersonalizowaną paletkę,
Paletkę Deliacte Charm kupicie w cenie 81,89 zł w sklepie internetowym marki.
Czym byłby perfekcyjny makijaż bez wykończenia go odpowiednim pudrem? Puder sypki ryżowy jest idealny do zmatowienia cery, zapewnia matowe, satynowe wykończenie, świetnie basorbuje nadmiar sebum i zapobiega błyszczeniu cery.
Aby w pełni cieszyć się matową trzeba nałożyć nieco więcej pudru, ponieważ samo muśnięcie twarzy okazuje się niewystarczające i po pewnym czasie skóra zaczyna błyszczeć, a nadmienię, że nie mam problemów z sebum. Puder jest bardzo lekki, nie zapycha porów i nawet nałożony w większej ilości nie powoduje wysypu niespodzianek, a mimo białego koloru nie bieli skóry, świetnie się z nią stapia. Formuła oparta jest na składnikach mineralnych, m.in. krzemionce, absorbującej sebum i nadającej skórze jedwabistego wykończenia.
Puder w żaden sposób nie wysusza skóry. Możecie go kupić w cenie 19,99 zł w sklepie internetowym marki.
W temacie tuszy do rzęs, uwielbiam te z silikonowymi szczoteczkami, niedużych gabarytów, dzięki czemu docierają do najmniejszych włosków i ładnie je wydłużają. Royal Lashes to mascara wydłużająco - pogrubiająca, która mimo "włochatej" szczoteczki bardzo dobrze się spisuje, faktycznie wydłuża nawet najmniejsze włoski, nie sklejając ich, nawet wtedy, kiedy nakładam kilka warstw.
Precyzyjnie rozdziela włoski, delikatnie je pogrubia i optycznie powiększa oko. Za maskarę trzeba zapłacić 29,90 zł.
O eyelinerze nie będę pisać, bo wspominałam o nim przy okazji TEGO wpisu.
Szminki to dla mnie nadal temat traktowany odrobinę po macoszemu, nadal ciężko mi się przekonać do malowania ust, robię to od wielkiego dzwona. Niemniej jednak ten złoty maluszek kusił mnie i kusił, aż w końcu uległam i...przepadłam.
Podobnie jak paletka cieni, zamyka się na magnes, dzięki czemu nie ma opcji, aby szminka nam się "odkręciła" czy samoistnie otworzyła. Kolor jaki mam na ustach to Royal Mat Lipstick no. 3 Nude Sand, delikatny i bardzo subtelny, idealny nawet dla mojej jasnej karnacji. Pomadka ma lekko pudrowe wykończenie, ale dzięki zawartości olejków nie wysusza ust i nie podkreśla suchych skórek. Pomadka to coś pomiędzy typowymi matami, a nawilżającymi formułami, zapewnia intensywny i długotrwały kolor.
Ściera się bardzo równomiernie, spokojnie można ją mieć na ustach przez kilka godzin, bo to co ma się zetrzeć od jedzenia czy picia to się zetrze, pozostanie i tak lekki kolor na ustach. Dla mnie jest to świetna opcja, bo o ile nie przepadam za matami, to taka formuła jak Royal Mat Lipstick bardzo mi się podoba i chętnie sięgam po te pomadkę.
A teraz zobaczcie moją propozycję jesiennego, dziennego makijażu z kosmetykami Pierre Rene.
TWARZ:
baza Make Up Base Illuminating Pierre Rene
podkład Bourjois Helathy Mix nr
puder ryżowy sypki Pierre Rene
OCZY:
paletka cieni Delicate Charm Pierre Rene
eyeliner Pierre Rene
macara Royal Lashes Pierre Rene
USTA:
Royal Matt Lipstick no. 3 Nude Sand Pierre Rene
Jak Wam się podoba moja propozycja makijażu? Używacie kosmetyków Pierre Rene?
Konsystencja jest diametralnie inna od baz z którymi miałam do tej pory do czynienia. Mianowicie jest połączeniem silikonowej formy z delikatnym kremem, dzięki czemu rozprowadza się z niezwykłą łatwością, zostawiając lekko silikonowy film z mnóstwem mieniących się drobinek.
Baza jest idealna dla mojej suchej skóry, nie obciąża jej, ale daje na tyle wyczuwalne nawilżenie, że nie używam kremu pod nią. Ważne jest to, że podkład naniesiony na nią nie roluje się, bez względu na to, czy jest nakładany palcami czy gąbeczką do makijażu. Dzięki tej bazie moja zmęczona twarz wygląda tak jak powinna: jest promienna i świeża, jak po dobrze przespanej nocy. Cera jest po niej niesamowicie gładka, jej struktura jest wyrównana, a co za tym idzie jest miękka i jedwabista w dotyku. Ponadto baza wykazuje również działanie pielęgnacyjne, mianowicie dzięki ekstraktowi z kwiatów Sphilanthes Acmella, nazywanej ziołowym botoksem, wygładza zmarszczki, a dodatek witaminy E dodatkowo ujędrnia skórę. Czy taka lekko silikonowoa baza wygrywa nad tymi typowo kremowymi (np. Lirene), których używam? Otóż z pewnością daje lepsze nawilżenie, podkład o wiele lepiej się na niej rozprowadza, tym bardziej korektor pod oczy, ale..... Zauważyłam, że po całym dniu moje cera lekko się świeci, co jest raczej dziwne, bo mając suchą skórę raczej nic takiego nie ma miejsca. Sprawdziłam kilka razy i zdecydowanie silikonowe wykończenie sprawdza się tylko wtedy, kiedy nałożę większą warstwę pudru ryżowego absorbującego sebum, w przeciwnym razie po kilku godzinach moja skóra zaczyna się lekko błyszczeć i muszę ratować się pudrem matującym. Rozświetlającą bazę pod makijaż kupicie w cenie 29,99 zł w sklepie internetowym marki.
Paletka Match System to bardzo ciekawe rozwiązanie w postaci wymiennych cieni i ruchomej pokrywy, którą zamyka magnes. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do takiego zamknięcia, bałam się, że pokrywa będzie się przesuwać, a cienie powypadają, ale wszystko mocno się trzyma, nic nie wypada i się nie przesuwa. Paleta, którą ja mam to Delicate Charm - 10 cieni do makijażu dziennego i wieczorowego, ich numerki to 78, 79, 80, 52, 68, 59, 75, 90, 101, 83. Znajdziemy tu zarówno matowe wykończenie, jak i błyszczące, lekko perłowe poświaty, które sprawdzają się zarówno do rozświetlenia kącików oczu, jak i do stworzenia makijażu wieczornego, bardziej wyrazistego. W zestawie jest dwustronny pędzelek, a raczej "szpatułka" do nakładania cieni, moim zdaniem powinna być wymieniona na tradycyjny nieduży, dwustronny pędzelek do nakładania i blendowania, ponieważ te "pacynki" jakoś kojarzą mi się z makijażem mojej mamy, kiedy to nie słyszano o pędzelkach. :D
Jak jest z pigmentacją? Na pierwszy rzut oka ciemne ciemne wyglądają na wyjątkowo ciemne, jednak po nałożeniu na powiekę tracą na swej sile, na sucho wszystkie cienie są wyjątkowo delikatne, po roztarciu jeszcze tracą na sile, dopiero na mokro dają wyrazisty makijaż. Cienie o perłowym, błyszczącym wykończeniu są zdecydowanie bardziej intensywne na sucho, dlatego w ich przypadku nie muszę nic z nimi robić, te o kolorze różu, śliwki i lekkiego fioletu stosuję na mokro, bo jak zobaczycie w makijażu poniżej słabo są widoczne na powiece.
Górna paletka kolorów
Dolna paletka kolorów
Ciemne cienie świetnie sprawdzają się do malowania kreski na powiecie, zastępują zarówno eyeliner, jak i fajnie się z nim łączą, zmniejszając jego intensywność. Co ważne, cienie nie osypują się na powiecie i nie ścierają, trzymają się cały dzień bez konieczności ich poprawiania. Bardzo podoba mi się taka wymienna paletka, zawsze można sobie dokupić brakujący cień, lub stworzyć całkiem nową, spersonalizowaną paletkę,
Paletkę Deliacte Charm kupicie w cenie 81,89 zł w sklepie internetowym marki.
Czym byłby perfekcyjny makijaż bez wykończenia go odpowiednim pudrem? Puder sypki ryżowy jest idealny do zmatowienia cery, zapewnia matowe, satynowe wykończenie, świetnie basorbuje nadmiar sebum i zapobiega błyszczeniu cery.
Aby w pełni cieszyć się matową trzeba nałożyć nieco więcej pudru, ponieważ samo muśnięcie twarzy okazuje się niewystarczające i po pewnym czasie skóra zaczyna błyszczeć, a nadmienię, że nie mam problemów z sebum. Puder jest bardzo lekki, nie zapycha porów i nawet nałożony w większej ilości nie powoduje wysypu niespodzianek, a mimo białego koloru nie bieli skóry, świetnie się z nią stapia. Formuła oparta jest na składnikach mineralnych, m.in. krzemionce, absorbującej sebum i nadającej skórze jedwabistego wykończenia.
W temacie tuszy do rzęs, uwielbiam te z silikonowymi szczoteczkami, niedużych gabarytów, dzięki czemu docierają do najmniejszych włosków i ładnie je wydłużają. Royal Lashes to mascara wydłużająco - pogrubiająca, która mimo "włochatej" szczoteczki bardzo dobrze się spisuje, faktycznie wydłuża nawet najmniejsze włoski, nie sklejając ich, nawet wtedy, kiedy nakładam kilka warstw.
O eyelinerze nie będę pisać, bo wspominałam o nim przy okazji TEGO wpisu.
Szminki to dla mnie nadal temat traktowany odrobinę po macoszemu, nadal ciężko mi się przekonać do malowania ust, robię to od wielkiego dzwona. Niemniej jednak ten złoty maluszek kusił mnie i kusił, aż w końcu uległam i...przepadłam.
Ściera się bardzo równomiernie, spokojnie można ją mieć na ustach przez kilka godzin, bo to co ma się zetrzeć od jedzenia czy picia to się zetrze, pozostanie i tak lekki kolor na ustach. Dla mnie jest to świetna opcja, bo o ile nie przepadam za matami, to taka formuła jak Royal Mat Lipstick bardzo mi się podoba i chętnie sięgam po te pomadkę.
A teraz zobaczcie moją propozycję jesiennego, dziennego makijażu z kosmetykami Pierre Rene.
TWARZ:
baza Make Up Base Illuminating Pierre Rene
podkład Bourjois Helathy Mix nr
puder ryżowy sypki Pierre Rene
OCZY:
paletka cieni Delicate Charm Pierre Rene
eyeliner Pierre Rene
macara Royal Lashes Pierre Rene
USTA:
Royal Matt Lipstick no. 3 Nude Sand Pierre Rene
Jak Wam się podoba moja propozycja makijażu? Używacie kosmetyków Pierre Rene?

30 komentarze
Całkiem ładna kolorystyka cieni :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory makijaż :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jak baza ma drobinki to już ją lubię :) Uwielbiam kosmetyki z drobinkami, cienie fajna pigmentacja widzę. PUDER też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńbaza jest bardzo rozświetlająca, drobinki widać na dłoni niemal na każdym zdjęciu :P
UsuńTroszke jasna ta paletka jak na jesien ale makijaz ladny :D
OdpowiedzUsuńhmm gdybym jednak używała jej na mokro efekt byłby bardziej wyrazisty :D
UsuńBardzo ładny efekt :) Iście jesienny! :)
OdpowiedzUsuńKolor pomadki cudny!
OdpowiedzUsuńObłędnie wyglądasz <3 Szminka trafia w moje gusta :)
OdpowiedzUsuńdziękuję <3
UsuńPiękny makijaż kochana *-* Z baz bardzo rzadko korzystam, i to na wielkie wyjścia, ale paletkę, tusz i pomadkę ( kolor wspaniały! ) chętnie przygarnęłabym :)
OdpowiedzUsuńdziękuję <3 choć teraz myślę, że mogłam zrobić bardziej intensywny :P
UsuńZnam jedynie puder :)
OdpowiedzUsuńPaletka fajna choć brakuje mi tu kilka odcieni ładnego brązu, ale z pewnością bym ją dobrze wykorzystała ;)
OdpowiedzUsuńsą jeszcze inne wersje paletek magnetycznych i tam są ciemniejsze kolory, w tym również brązy :-)
UsuńPiękny makijaż wykonałaś ♥ Idealny !
OdpowiedzUsuńZ produktów, które przedstawiłaś w dzisiejszym poście, najbardziej zaintrygowała mnie ta magnetyczna paleta z cieniami. Nigdy wcześniej nie natknęłam się na taką formę zamknięcia i przechowywania cieni - fajnie, że dobrze się spisuje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na koreańskie rozdanie u Sakurakotoo ❀ ❀ ❀
cienie wyglądają fajnie, pomadka z resztą też :)
OdpowiedzUsuńŁadne kolory ma ta paletka cieni :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny makijaż, ja z ich firmy nic nie miałam :)
OdpowiedzUsuńNie mam nigdzie w okolicy szafy Pierre Rene a szkoda, bo chciałabym zobaczyć je na żywo ;)
OdpowiedzUsuńja mam to szczęście że mam lokalne drogerie więc zawsze coś znajdę :-)
UsuńDawno nie miałam niczego z pierre rene :) Makijaż extra, delikatny kobiecy <3
OdpowiedzUsuńzazwyczaj taki makijaż nosze do pracy, rzadko kiedy sięgam po bardzo ciemne cienie, jakoś staro się wtedy czuję :P
UsuńPięknie wyglądasz w takim dziennym, naturalnym makijażu ♥ Z Pierre Rene nie znam zbyt wielu kosmetyków, ale właśnie z tej szafy pochodzi ostatnio mój ulubiony podkład - Pierre Rene Skin Balance Cover ♥
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa <3 słyszałam o tym podkładzie wiele dobrego, ale póki co nie miałam z nim do czynienia
UsuńZ Pierre Rene bardzo polubiłam ich automatyczne kredki do ust, które są nie do zdarcia i podkład Skin Balance. Zaciekawiła mnie szminka, bardzo ładny odcień na jesień!
OdpowiedzUsuńpomadka ma naprawdę śliczny odcień, zdjęcie niestety nie oddaje w pełni jej koloru
UsuńNigdy nie stosowałam kosmetyków tej marki, ale o pudrze słyszałam kilka pozytywnych opinii i chętnie bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się paletka :)
OdpowiedzUsuń