Peeling kawowy Eclab + olejek migdałowy Najel - czyli jak wzmocnić złuszczanie naskórka
20 lutego
Własnoręcznie robione peelingi zawsze mnie odstraszały, zazwyczaj wiązało się to z koniecznością odpowiedniego dobrania składników i ich proporcji oraz przeznaczeniu zdecydowanie większej ilości czasu niż w przypadku sięgnięcia po gotowy produkt. Niemniej jednak postanowiłam troszkę się pobawić w "zrobienie" własnego kosmetyku, w tym celu sięgnęłam po gotowy kawowy peeling Eco Laboratorie z zamiarem jego "podkręcenia" olejkiem migdałowym Najel, którego wszechstronne działanie pokrótce Wam opiszę. Jak wygląda taki wzmocniony peelingi i czy jest wart uwagi?
ECOLAB SCRUB DO TWARZY I CIAŁA- KAWA & POMARAŃCZA
Ecolab body scrub kawa&pomarańcza |
Scrub do ciała na bazie naturalnej kawy i skórki pomarańczowej aktywizuje, odświeża i tonizuje skórę, nasyca energią, przywraca skórze młody wygląd. Sprzyja regeneracji, co znacznie polepsza ogólny stan skóry, poprawia elastyczność, skutecznie oczyszcza oraz pomaga uporać się z problemem trądziku. Aktywizuje procesy spalania podskórnych warstw tłuszczu, co przyczynia się do utraty wagi. Pobudza drenaż limfatyczny, walczy z efektem " pomarańczowej skórki ", poprawia koloryt skóry (daje efekt delikatnego naturalnego bronzera), wygładza i odmładza skórę, intensyfikuje działanie innych kosmetyków i zabiegów kosmetycznych.INCI: Coffea (Coffee) Seed Powder, Saccharum Officinarum (Brown Sugar), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel, Organic Prunus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Essential Oil, Cymbopogon citratus (Lemongrass) Essential oil, Tocopherol Acetate (Witamina E).
NAJEL NATURALNY OLEJEK MIGDAŁOWY
Najel olejek migdałowy do ciała |
W 100% naturalny olejek ze słodkich migdałów, doskonały do pielęgnacji skóry twarzy i ciała, włosów oraz paznokci. Posiada właściwości odżywcze i ochronne. Bogaty w witaminy A, B1, B2, B6, D i E , doskonale zmiękcza, nawilża, wygładza oraz wzmacnia skórę. Olej migdałowy stosowany jest w leczeniu egzemy, łuszczycy oraz do skóry suchej, swędzącej i podrażnionej. Jest lekki i łatwo wchłania się w skórę i dlatego chętnie używany jest do masażu. Nadaje się także do pielęgnacji wrażliwej skóry noworodków. Polecany do skóry suchej, mało elastycznej, podrażnionej, ze skłonnością do zmarszczek. Zapobiega powstawaniu rozstępów. Nie uczula. Olejek nie zawiera żadnych składników pochodzenia zwierzęcego, sztucznych barwników, sztucznych substancji zapachowych i konserwantów. Nie był testowany na zwierzętach.
Saszetkowy peeling Ecolab to nic innego jak dawka mocno aromatycznych, zmielonych ziaren kawy, które pachną niczym mocne espresso, dzięki czemu samo peelingowanie ciała jest bardzo pobudzające, niczym filiżanka mocnej kawy dodaje energii. Peeling jest bardzo drobno zmielony, aczkolwiek wyczuwa się mikroskopijne drobinki cukru, przez co miałam pewne obawy, że będzie mocnym zdzierakiem, jak to jest w przypadku tego typu peelingów. Po pierwszej próbie kontaktu ze skórą, wiedziałam, że to jeden z tych zdzieraków, które potrafią naprawdę solidnie oczyścić i ujędrnić ciało, a mając na uwadze moje problemy z naczynkami w okolicach ud, nie chciałam ryzykować i postanowiłam dodać do niego olejek migdałowy, o silnych właściwościach zmiękczających i łagodzących ewentualne podrażnienia.
Przyznam się, że zakochałam się w peelingu już w momencie jego przesypywania, a to dlatego, że zapach jest tak intensywnie kawowy, że do złudzenia przypomina poranne, parzone espresso. O ile wielką zwolenniczka kawy nie jestem, to w jej zapachu jestem zakochana. Stwierdziłam, że nie będę się bawić i od razu całą zawartość zmieszałam olejkiem, który dodawałam powoli, cały mieszając go z peelingiem, aż do uzyskania gładkiej, olejkowej konsystencji. W sumie zużyłam około 1/4 butelki, i w rezultacie wyszła mi przyzwoita ilość peelingu, który starczył mi na cztery, bardzo dokładne mycia ud, pośladków i brzucha.
Sądziłam, że skoro olejek jest migdałowy to taki będzie jego zapach, ale jest on nieokreślony, delikatny, ale bliżej mu do takiego typowo olejkowego, tłustego zapachu. W kontakcie ze skórą olejek zachowuje się bardzo delikatnie, nie jest to typowo tłusty kosmetyk, lekka konsystencja przesądza o jego szybkim wchłanianiu i niezostawianiu nieestetycznego filmu. Bardzo dobrze współpracował z peelingiem, nie tworząc żadnych grudek, po wymieszaniu powstała cudownie olejkowa, lekka, kawowa masa, którą nakładałam raz w tygodniu na wybranie partie ciała (brzuch, uda, pośladki).
Jaki rezultat przyniosło wymieszanie peelingu kawowo-pomarańczowego z olejkiem migdałowym?
Przede wszystkim po dodaniu olejku sam scrub zyskał na miękkości, nie był już tak agresywny da skóry, jak to bywa w przypadku peelingów kawowych, które są dla mnie same w sobie zbyt mocne. Peeling świetnie prowadził się na mokrej skórze, dzięki dodatkowi olejku nie osypywał się, bo konsystencja była zwarta. Peeling zostawiał na skórze lekko tłusty film, dzięki czemu nawet po spłukaniu resztek kawy, skóra była świetnie nawilżona i nie miałam potrzeby jej dodatkowego nawilżania. Działanie drobinek brązowego cukru, jakie są w peelingu zostało złagodzone na skutek sporej ilości olejku, dzięki czemu scrub sunął po skórze, nie powodując jakichkolwiek podrażnień czy zaczerwienień. Zauważyłam, że oprócz oczywistego ujędrnienia i uelastycznienia skóry, bardzo dużo zyskała na wygładzeniu, ujednoliceniu struktury i kolorytu, ale przede wszystkim zmniejszeniu widoczności pomarańczowej skórki. Ponadto działanie złuszczające i regenerujące zostało "podkręcone" witaminami A, B1, B2, B6, D i E obecnymi w olejku.
Taka saszetka kawy spokojnie starcza na 2-3 użycia, w zależności od potrzeb, a w przypadku dodania olejku nawet do 5 użyć, dzięki czemu mamy naprawdę wydajny kosmetyk.
A jak spisywał się sam olejek Najel i w jaki sposób go wykorzystałam?
Jak wiecie olejki to jedne z najbardziej uniwersalnych kosmetyków i w zasadzie ich wykorzystanie ogranicza tylko nasza wyobraźnia i nasze potrzeby. Olejek migdałowy jest w szczególności polecany do suchej skóry, tak więc z przyjemnością stosowałam go zarówno na twarz jak i całe ciało. Dzięki temu, że jest bardzo lekki i nie obciąża skóry, raz w tygodniu fundowałam mojej twarzy olejkową kurację i nanosiłam go na noc zamiast serum i kremu, pozwalając mu przez noc "popracować" na skórze i spokojnie się wchłonąć. Jak wiecie moja skóra zasysa wszystko w ekspresowym tempie, tak i z tym olejkiem nie było żadnych problemów, tyle tylko, że nie znikał z twarzy w takim sensie, że zostawiał delikatny, acz nietłusty film, dzięki któremu moja skóra po przebudzeniu była niesamowicie gładka. Bałam się, że olejek zapcha mi pory, a ja będę się potem męczyć z wysypem krostek, ale na szczęście nic takiego się nie stało (tak na marginesie, jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakikolwiek kosmetyk zapchał moją suchą skórę, ona spija dosłownie każdy kosmetyk jaki nanoszę...). Olejek migdałowy Najel świetnie łagodzi stany zapalne, przywraca prawidłowe nawilżenie, zatrzymując wodę w naskórku, dzięki czemu nie miałam problemu z suchymi skórkami w okolicach nosa, które o tej porze roku coraz częściej się u mnie pojawiają. Cera jest po nim mięciutka, przyjemna w dotyku i aksamitnie gładka, a i szarość skóry stopniowo znika, bo dostaje ona porządny zastrzyk witamin. Uważam, że zwłaszcza teraz, kiedy cera jest podatna na przesuszenie, powinniśmy regularnie olejkować twarz i walczyć z negatywnymi skutkami chociażby zmian temperatur, wzmacniając ją właśnie takim, naturalnym kosmetykiem. Mimo, że zużyłam go do scrubu i używam go zarówno na twarz jak i ciało, jeszcze przez pewien czas będę się cieszyć jego dobroczynnym działaniem.
Jeśli jednak nie lubicie nanosić olejków na twarz, to z powodzeniem możecie go mieszać z kremem na noc czy na dzień, świetnie współpracuje z nimi, szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy, dzięki czemu może być stosowany przed nałożeniem makijażu.
W przypadku ciała, olejku Najel używałam na dwa sposoby: nanosiłam go solo na jeszcze ciepło, parujące po kąpieli ciało, jak również dodawałam do balsamów, wzmacniając ich działanie.
Przyznam się, że najbardziej spodobało mi się nanoszenie go bezpośrednio na ciało i delikatny masaż, skóra po kilku takich aplikacjach zyskiwała na miękkości i wygładzeniu, była bardzo przyjemna w dotyku, na dodatek bez tego niefajnego, tłustego filmu. I taka pielęgnacja jest zdecydowanie szybsza niż np. sięganie po masła, którym trzeba poświęcić więcej czasu i je dokładnie rozsmarować, tutaj olejek naprawdę można szybko wmasować i niemal od razu się ubierać. Rewelacyjnie leczy podrażnioną skórę np. na skutek depilacji, uspokaja ją i wycisza, sprawia, że drobne ranki szybciej się goją. Bez problemu radzi sobie z tak suchymi obszarami jak łokcie czy kolana, a nawet popękaną skórę pięt (tutaj nanoszę sporę ilość olejku wymieszanego z masłem shea i zakładam bawełniane skarpety na noc, aby rankiem mieć o wiele gładsze stopy). Jeśli jednak za żadne skarby nie jesteście w stanie przekonać się do nanoszenia olejku bezpośrednio na ciało, to polecam Wam mieszać go z ulubionym balsamem, nawet tym bardziej treściwym, zobaczycie że Wasza skóra szybko odzyska nawilżenie, miękkość i gładkość. Olejek nie sprawia żadnych problemów, współpracuje z innymi kosmetykami pielęgnacyjnymi, dzięki czemu można go używać wedle potrzeb.
W przypadku tego kosmetyku można go stosować tak jak się lubi: na twarz, ciało, dłonie czy stopy, wszystko zależy od Was i tego, czego Wasza skóra akurat potrzebuje. Przyjemnie się go aplikuje, pompka nabiera odpowiednia ilość produktu, bez zbędnego rozlewania, a jego wydajność oceniam bardzo wysoko.
Oba kosmetyki możecie kupić w sklepie Kalina, gdzie znajdziecie różne wersje zarówno peelingu Ecolab jak i olejku Najel.
Jak Wam się podobają saszetkowy peeling kawowy Ecolab i olejek migdałowy Najel? Zdarza Wam się samemu "ulepszać" kosmetyki?

36 komentarze
Oj robienie samodzielnie peelingu kompletnie nie dla mnie ;-))
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie. Ja uwielbiam peelingi kawowe. Olejek z chęcią bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńCiekawie wyglądają! Ale robienie peelingu też byłoby dla mnie dosyć męczące :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
kiedyś sama ulepszałam produkty do włosów, jednak ostatnio wszystko się zrobiło po dacie i na razie dałam sobie spokój :D nie zmieszczę po prostu więcej tubek, słoiczków i saszetek! nigdzie! hahaha :D
OdpowiedzUsuńMam peeling kawowy na swojej chciej liście :D
Oleje często dodaję do gorącej kąpieli, wtedy fajnie się wchłaniają, a ja nie muszę się bawić po wyjściu :P
OdpowiedzUsuńFajny sposób na podkręcenie peelingu ;) Ja olejki lubię stosować na twarz, ale na ciało już nie za bardzo, bo są dla mnie zbyt treściwe :)
OdpowiedzUsuńu mnie o tej porze roku olejki rządzą zarówno w pielęgnacji twarzy jak i ciała
UsuńOlejek ze słodkich migdałów to niezwykle uniwersalny kosmetyk. Zużyłam już kilka opakowań i na pewno jeszcze nie raz po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio moim ulubionym peelingien jest Milk Honey Oriflame, dlatego nie eksperymentuje i nic nowego nie kupuję.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się nakładać olejek bezpośrednio na ciało zaraz po kąpieli. Tylko trzeba natrafić bo nie każdy lubi być nakładany na wilgotną jeszcze skórę.
OdpowiedzUsuńja na mokre ciało nigdy nie nakładam, delikatnie je wycieram i na jeszcze parujące ciało wmasowuję olejek :-)
UsuńO tym peelingu mialam już przyjemność czytać ale olej pierwszy raz widzę. Podoba mi się połączenie peelingu i olejku, sama tak zrobię
OdpowiedzUsuńAktualnie również testuję peeling od EcoLab, ale witaminowy :)
OdpowiedzUsuńoooo to będę czekać na Twoja recenzję :-)
UsuńOlejek migdałowy bardzo lubię, też mam skłonności do pękających naczynek i do takiego peelingu dobieram jakieś odpowiednie olejki ;)
OdpowiedzUsuńdodanie olejku do gotowego peelingu to szybki sposób na złagodzenie silnego działania złuszczającego, ale także na lepsze nawilżenie :-)
Usuńjestem wielką fanką peelingu kawowego!
OdpowiedzUsuńSandicious
Firma od peelingu kawowego rzuciła mi sie w oczy na sferze blogowej, ale nie miałam z nią przyjemności.
OdpowiedzUsuńEclab ma kilka wersji tego peelingu i mam ochotę poznać każdą :-)
UsuńU mnie jednak rządzi zwykły, domowy peeling kawowy :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię peelingi kawowe. :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co jest odstraszajacego w zrobieniu własnego pilingu kawowego, solnego??? To proste jak drut. Ja robię swój od lat. Najprostszy to fusy od kawy cukier i oliwa z oliwek. Robie przerozne i nie zamierzam z nich rezygnować. Skóra jest jędrna, gładziudka i niesamowicie nawilzona. Takie to proste i za darmo bo składniki takie każdy w swojej kuchni posiada.
OdpowiedzUsuńTen peeling chciałam kupić w promocji w innym sklepie, ale nie był dostępny, ale widzę podobny trochę jest do BodyBoom :)
OdpowiedzUsuńowszem podobny do BodyBoom ale w o wiele przystępniejszej cenie :D
UsuńTeż mieszam ten peeling z olejkiem, bo sam w sobie jest za suchy
OdpowiedzUsuńzgadza się za suchy ale też i za ostry dla mnie
UsuńZawsze mieszam peeling z olejkami, uwielbiam to połączenie :)
OdpowiedzUsuńMi zdarza się wzbogacać balsamu jakimiś olejkami, podobnie, jak robisz to Ty :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie przymierzam się do wypróbowania mieszanki olejku i peelingu - dziś mam w planach taki relaks :)
OdpowiedzUsuńMiałam olej migdałowy i bardzo go polubiłam szczególnie dodając do maseczek nie pomyślałam o peelingu. Natomiast swój dałam też do własnoręcznie robionych kul kąpielowych. Kawowe peelingi bardzo lubię i bardzo często po nie sięgam zarówno gotowe jak i robione w domu.
OdpowiedzUsuńnie znam tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj sama sobie robię taki peeling kawowy ale ten mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńJa chętnie bym ten peeling użyła bez ulepszacza ;) Zresztą oba produkty bardzo chętnie bym wypróbowała :) Kiedyś częściej robiłam sama peeling kawowy, ale teraz wolę te gotowe :)
OdpowiedzUsuńja jestem leniuszkiem i zdecydowanie wolę gotowe kosmetyki :-)
UsuńŚwietny peeling pokazałaś, może kiedyś przetestuję.
OdpowiedzUsuńJa pozostaję wierna peelingom DIY lub Organic Shop :D
OdpowiedzUsuń