Walka z niedoskonałościami z nową linią kosmetyków Yoskine Young Kao
25 września
Yoskine Young Kao to nowa linia kosmetyków przeznaczona do młodej cery, borykającej się z niedoskonałościami, trądzikiem i zaskórnikami. Wykorzystując działanie takich składników aktywnych jak glinka z lawy wulkanicznej czy ekstrakt z imbiru ma za zadanie oczyścić pory, ograniczyć produkcję sebum oraz zmatowić skórę. W linii Young Kao znajdziemy 6 kosmetyków, zaś dziś przybliżę Wam działanie czterech z nich: toniku, pasty, maski i kremu na noc. Od razu zaznaczę, że mając suchą skórę nie mam większych problemów ze skórą, wypryski mam od czasu do czasu, ale to zapchane pory są moją największą zmorą.
Micelarny tonik splash w sprayu to sposób zarówno na odświeżenie skóry w ciągu dnia, jak i na pozbycie się makijażu czy zanieczyszczeń z twarzy. Zaopatrzenie toniku w atomizer to wygodny sposób na pielęgnację skóry w każdej sytuacji, bo kosmetyk można traktować również dobrze jako odświeżającą mgiełkę. Bez problemu możemy go używać na makijaż, szybko się wchłania i nie ingeruje w nałożone kosmetyki.
Z powodzeniem stosuję go do demakijażu, w tym również oczu, nie ma problemów z usunięciem nawet tego mocniejszego, nie rozmazuje makijażu, ale co ważniejsze nie szczypie w oczy i nie powoduje żadnych podrażnień. Micelarna formuła toniku bez dodatku alkoholu łagodnie obchodzi się ze skórą, wyciszając ją i uspokajając zmiany na skórze. Działa jak miotełka, usuwa ze skóry wszystko to co powoduje zapychanie porów, zostawiając skórę oczyszczoną, odświeżoną i lekko zmatowioną.
Wulkaniczna maska-pasta S.O.S. na wypryski sprawdza się idealnie w sytuacji, kiedy czuję, że pod skórą zaczyna mi się coś dziać... Tego kosmetyku używam na dwa sposoby: nakładam punktowo na dopiero co pojawiające się krostki i jej nie zmywam, po kilku minutach pasta zasycha, i spokojnie zostawiam ją na noc. Rano po jej zmyciu krostki są o wiele mniejsze, stan zapalny zmniejszony a skóra wokół krostki uspokojona. Warto w ten sposób leczyć punktowo wypryski niż przez ich dotykanie roznosić je na całą twarz i zwiększać ich ilość.
Kolejny sposób to nanoszenie maski na całą twarz, jest dosyć kremowa, więc bez problemu rozprowadza się na skórze i już po kilku minutach zastyga. Zmywam ją po 15-20 minutach, odrobinę się maże, ale domywam całość tonikiem i jest ok. Taki zabieg przeprowadzam raz w tygodniu i powiem Wam, że to świetny sposób na dogłębne oczyszczenie skóry, ograniczenie jej błyszczenia, a także wyregulowanie pracy gruczołów łojowych. Cera jest fajnie zmatowiona i gładka w dotyku, a pory wyraźnie oczyszczone i zmniejszone.
Działanie maski opiera się na obecności:
glinki z lawy wulkanicznej - absorbuje zanieczyszczenia i oczyszcza pory;
kaolinu - matuje, łagodzi zmiany trądzikowe, redukuje wypryski i zwęża pory;
ekstraktu z imbiru - ma działanie antybakteryjne i antyoksydacyjne.
Jeśli macie problem z nadprodukcją sebum a pory wymagają oczyszczenia to ta glinkowa pasta będzie idealna do złagodzenia stanów zapalnych i zaleczenia trądziku.
Udoskonalający krem na noc z kwasem migdałowym to świetna propozycja na sezon jesienny i to nie tylko dla posiadaczek cery tłustej czy mieszanej. Kwas migdałowy delikatnie złuszcza naskórek, dzięki czemu zanieczyszczenia się zbierają się na powierzchni skóry, a tym samym pory się nie zapychają. Z kremu korzysta moja nastoletnia siostrzenica, która ma problemy zarówno z błyszczeniem skóry, zaskórnikami jak i drobnymi zmianami trądzikowymi. Według tego co mi powiedziała, krem ma bardzo lekką konsystencję, ale w sytuacji, kiedy stosuje go codziennie w okolicach nosa pojawia się lekkie zaczerwienienie (podejrzewam, że kwas migdałowy dla jej młodej cery może być jednak zbyt inwazyjny).
Niemniej jednak, stosując go co drugi dzień, zauważyła się skóra o wiele mniej się błyszczy, a krostki szybciej goją. Cera z jednej strony jest przyzwoicie zmatowiona a z drugiej nawilżona, dzięki czemu wydzielanie sebum jest o wiele mniejsze.
Krem oprócz kwasu migdałowego zawiera antybakteryjny cynk, zmniejszający widoczność porów i matujący kwas z huby agarowej oraz nawilżający ekstrakt z mango.
Węglowa czarna maska peel-off to istny odkurzacz wągrów i nie ma w tym grama przesady. Maseczka, którą po wyschnięciu (ok. 15 minut) po prostu usuwa się z twarzy niczym płat skóry jest w stanie wyciągnąć nawet najbardziej oporne wągry, fenomenalnie oczyszcza i odblokowuje pory, usuwając z powierzchni skóry wszelkie zanieczyszczenia. Samo usuwanie maski nie jest bolesne, łatwo i szybko się ją zdejmuje, a na jej powierzchni gołym okiem widać, ile zebrała brudów z naszej twarzy.
Za jej świetne działanie oczyszczające i odblokowujące pory odpowiadają:
węgiel drzewny - absorbuje ze skóry nadmiar łoju i odblokowuje pory;
glinka bentonitowa - usuwa zanieczyszczenia i pyły, zostawia skórę gładką i matową;
huba agarowa - zmniejsza produkcję sebum, zwęża i oczyszcza pory.
Nowa seria kosmetyków Yoskine Young Kao to sposób na dogłębne oczyszczenie skóry, odblokowanie porów i uporanie się z nadmierną produkcją sebum. Kosmetyki usuwają wszelkie brudy z naszej twarzy, zostawiają skórę gładką, matową ale jednocześnie nawilżoną. Moimi ulubieńcami stały się tonik micelarny i maska - pasta.
Znacie linię Young Kao od Yoskine? Czy w swojej pielęgnacji sięgacie po kosmetyki oczyszczające?

41 komentarze
Very interesting products!I didn't know about this brand :)
OdpowiedzUsuńhttps://elenabienvenido.blogspot.com/
Fajne kosmetyki, jeszcze ich nie widziałam :-) Zobaczę, może coś mi się przyda.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spełniają Twoje oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńTa maska bardzo mnie zainteresowała. Ostatnio moja cera okropnie się buntuje i właśnie przydałby mi się taki produkt na takie niedoskonałości, które dopiero co się rozwijają, żeby je zniwelować :)
OdpowiedzUsuńja z niedoskonałościami nie mam dużego problemu, ale krostki które raz na jakiś czas mi się pojawiają "atakuję" właśnie tą maską - pastą, o wiele szybciej się po niej goją
Usuńjakie słodkie opakowania! kosmetyków nie znam ale chętnie bym je sprawdziła
OdpowiedzUsuńJuż o nich słyszałam. Super, że się tak fajnie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale widziałam je już w sieci nie raz. Bardzo podoba mi się szata graficzna - przyciąga na maksa i dobrze, skoro tak fajnie się sprawdzają. Chętnie po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńfaktycznie, marka zadbała o fajny design serii, taki trochę klimat japońskiej mangi i anime
UsuńBardzo lubię toniki w sprayu więc chętnie wypróbuję. Kwas migdałowy świetnie działa i bardzi chętnie go stosuje
OdpowiedzUsuńNajbardziej kwas migdałowy lubię stosować właśnie jesienią. Idealne przygotowanie skóry na kolejne etapy pielęgnacji
UsuńKusi mnie ta seria, ale najpierw muszę zejść ze swoich zapasów :D
OdpowiedzUsuńTe kosmetyki mają rewelacyjną szatę graficzną. :) Bardzo mnie kuszą.
OdpowiedzUsuńMarka jest mi nie znana. Szata graficzna przyciąga wzrok więc to wielki plus. Ja chętnie poznałabym tą maskę węglową.
OdpowiedzUsuńYoskine to marka od Dax Cosmetics, ale ze względu na to, że najbardziej widoczna jest w Douglasie może tak mało osób ją kojarzy? Niektóre ich kosmetyki można też znaleźć w Hebe, warto się rozejrzeć
UsuńPiękne zdjęcia! Ja już nie używam takich kosmetyków. Zdecydowanie wolę te które zrobię sama.
OdpowiedzUsuńAle ta seria cudownie wygląda! Podoba mi się jej azjatycki design i przyznaję, że już za same opakowania mogłabym nabyć te produkty bo wyglądają obłędnie :) Ale z tego co widzę, to działanie też jest niczego sobie!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, najbardziej zainteresowała mnie maska-pasta - fajnie, że można zostawić ją na noc bo tak dobrze zasycha i nie trzeba się przy tym obawiać o pobrudzenie kołdry :) Mam cerę mieszaną ze skłonnością do niedoskonałości, więc produkty oczyszczające które odblokowują pory są u mnie bardzo mile widziane! Na pewno skuszę się na coś z tej serii <3
Sakurakotoo ❀ ❀ ❀
kosmetyki Yoskine lubię właśnie za to, że czerpią to co najlepsze z azjatyckiej pielęgnacji, wyróżniając się przy tym designem. Maska - pasta jest świetna, bez względu na to, jak jej używam, daje sobie radę z oczyszczaniem porów.
UsuńNie znam marki, bo na szczęście nie mam aż takich problemów z cerą.
OdpowiedzUsuńCoraz głośniej jest o tej serii w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńMam tę serię, ale jeszcze chwilę potrwa zanim się do nich dobiorę :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tej linii. Markę kojarzę :)
OdpowiedzUsuńMaseczka węglowa mnie kusi, choć bała bym sie wysuszenia jakie węgiel pozostawia na mojej skórze
OdpowiedzUsuńwiesz, ja w ogóle sceptycznie podchodzę do kosmetyków z węglem właśnie ze względu na moją suchą skórę, ale efekt oczyszczenia jest super, więc wystarczy jak potem nałożę porządnie nawilżający krem i jest ok
UsuńOstatnio sporo dobrego o nich czytam :P
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ta seria zainteresowała w szczególności przez to, ze bardzo lubie firme Yoskine :)
OdpowiedzUsuńPieknie sie prezentuja i zachecaja po sieganie po nie, z checia sobie cos zakupie :D
OdpowiedzUsuńMoja kuzynka boryka się z problemami, więc chętnie jej podsunę linię - niech wypróbuje i zobaczymy czy coś jej pomoże. ja z trądzikiem nie miałam problemu w czasie dojrzewania, ale obecnie troszkę mam. Mam nadzieję,że po ciązy moja cera wróci do stanu normalnego, bo nie jestem przyzwyczajona do codziennego zakrywania niedoskonałości fluidem :p
OdpowiedzUsuńKochana po ciąży wszystko wraca do normy, cera też 😊
UsuńJuż patrząc na opakowania bardzo je chcę, a po przeczytaniu twojej opinii ta żądza jeszcze bardziej daje się we znaki :)
OdpowiedzUsuńTakie fajne produkty, a ja o nich jeszcze nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tych produktach, aczkolwiek markę kojarzę:)
OdpowiedzUsuńCo prawda moja skóra już nie jest taka młoda, ale czasem borykam się z niedoskonałościami, więc jestem bardzo ciekawa, czy ta seria by się u mnie sprawdziła ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ani tych produktów, ale chyba czas to zmienić. Jestem strasznie ciekawa czy kosmetyki by się u mnie sprawdziły, szczególnie w takie koszmarne dni gdy cała moja twarz jest wysypana. Opakowania są przeurocze!
OdpowiedzUsuńOstatnio mam straszną cerę, więc produkty idealne dla mnie.
OdpowiedzUsuńNazwa Yong kao kojarzy mi się z Japonia. Zobaczyłam świetne ludziki na opakowaniach i juz jestem kupiona. Z ogromną przyjemnością przetestuje ich kosmetyki na swojej cerze.
OdpowiedzUsuńWulkaniczna pasta brzmi bardzo ciekawie, chciałabym przetestować te kosmetyki. Słyszę o nich co prawda pierwszy raz, ale tym wpisem bardzo mnie zaciekawiłaś. Kosmetyki Azjatyckie stają się teraz bardzo modne.
OdpowiedzUsuńSeria raczej nie dla mnie, ale żałuje, ze nie znałam jej, gdy borykałam się z cerą problematyczną ;)
OdpowiedzUsuńTyle tych kosmetyków, że nie idzie się połapać!!! Wulkaniczna pasta..ciekawe..ale na pewno bardzo marketingowo...:)
OdpowiedzUsuńMaska i krem na noc najbardziej mnie zaciekawiły.
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale jak tak patrzę, to maskę peel-off z chęcią bym widziała w swojej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuń