Oczyszczający HIT od Lulu&Boo Organics - maseczka z wyciągiem z morszczynu pęcherzykowatego
09 maja
Lulu&Boo Organics to luksusowa marka kosmetyków ekologicznych stworzona z myślą o potrzebach każdej cery, również tej wymagającej. Filozofia marki łączy w sobie elementy medycyny holistycznej a także ziołolecznictwa, dzięki czemu znajdziemy w nich wyjątkowe składniki, których próżno szukać w produktach konkurencji. Jest to moje pierwsze spotkanie z Lulu&Boo Organics i od razu muszę nadmienić, że bardzo udane, i śmiało mogę powiedzieć, że ten kosmetyk to hit w dziedzinie oczyszczania twarzy.
Lulu&Boo Organics to brytyjska marka pochodząca z Kornwalii, której założycielką jest Claire Edmunds, była wizażystka, współpracująca niegdyś z największymi firmami kosmetycznymi. Na skutek problemów zdrowotnych diametralnie zmieniła nie tylko swoje odżywianie ale również sposób dbania o skórę, zwróciła uwagę na aromaterapię i ziołolecznictwo, czyli innymi słowy postawiła na medycynę alternatywną i holistyczną. Wszystkie te doświadczenia skłoniły ją do stworzenia własnej firmy kosmetycznej, oferującej produkty do pielęgnacji twarzy i ciała ze składnikami w większości certyfikowanymi przez Soil Association.
Co to oznacza w praktyce?
Otóż naturalne kosmetyki Lulu&Boo są wolne od parabenów, sztucznych substancji zapachowych, barwników oraz drażniących substancji chemicznych, jak SLS-y. Składniki w 95-100% pochodzą z upraw ekologicznych, a większość produktów tej marki jest wegańskich, zatwierdzonych przez Vegan Society.
Maseczka, czyli co w niej siedzi...
Oczyszczająca maseczka z wyciągiem z morszczynu pęcherzykowatego przeznaczona jest do pielęgnacji cery trądzikowej, tłustej i zanieczyszczonej, pomaga uporać się z rozszerzonymi porami, wypryskami czy podskórnymi krostkami.
Głównym składnikiem maseczki jest wyciąg z morszczynu pęcherzykowatego, który dotlenia, tonizuje i regeneruje skórę. To właśnie dzięki niemu i zielonej glince maseczka zawdzięcza swój ciekawy kolor i zapach.
Jak wiecie, zielona glinka znana jest z właściwości oczyszczających, usuwa toksyny i stymuluje ukrwienie skóry.
Maseczka delikatnie i stopniowo usuwa martwy naskórek a to dzięki obecności wyciągów z papai i jabłek, zawierających naturalny kwas alfa hydroksylowy (AHA). Kwas ten nawilża, poprawia elastyczność skóry, rozjaśnia przebarwienia i pozwala uporać się z trądzikiem.
W maseczce znajdziemy jeszcze łagodzący aloes, nawilżający olej konopny, antybakteryjny olej jojoba, ściągający olejek eteryczny z jałowca, antybakteryjny wyciąg z propolisu, ściągający wyciąg z oczaru wirgijskiego, antyseptyczny olejek eteryczny z May Chang czy łagodzący olejek eteryczny z lawendy.
Powiem Wam, że tak bogaty skład naprawdę zasługuje na uznanie, w zasadzie w tym słoiczku mamy zamknięte to co jest najlepsze dla skóry z niedoskonałościami, i to wszystko w pełni naturalne!
INCI: (* składniki z upraw ekologicznych, ** pochodzenie ekologiczne):
Solum fullonum(green clay), Aqua(water), **Glycerine, *Ascophyllum nodosum(seaweed)powder, *Fucus vesiculosus(seaweed)powder, *annabis sativa(hemp)oil, *Simmondsia chinensis(jojoba)oil, *Propolis cera extract, *hamamelis virginiana(witch hazel)extract, *Carica papaya(papaya)extract, *Pyrus malus(apple)extract, *Aloe barbadensis leaf juice powder, *Lavandula angustifolia(lavender)oil, *Juniperus communis(juniper)oil, *Litsea cubeba(may chang)oil, *Rosmarinus officinalis(Rosemary)oil, Xantham gum, Sodium levulinate, Sodium anisate, potassium sorbate, sodium benzoate, citric acid, Lactic acid, *Linalool (from essential oils)
Jak to jest z tym działaniem?
Ta "błotnista" maseczka umieszczona jest w ciężkim, szklanym słoiczku o pojemności 50 ml, a kupić ją możecie u polskiego dystrybutora, czyli w sklepie Costasy - koszt 132,20 zł.
Pierwsze co rzuca się w oczy to jest zielonkawy kolor, ewidentnie kojarzący się z błotkiem, a następnie zapach, ziołowy, odrobinę hmmm ziemisty? Konsystencja nie jest bardzo zbita, dzięki czemu łatwo nakłada się ją na twarz, ale polecam robić to pędzlem, bo naprawdę potrafi nieźle nabrudzić. Nie ma też sensu nakładać dużej ilości, bo maseczka dosyć szybko zastyga i w większej ilości potrafi nieźle ściągnąć twarz. Jeśli nie lubicie tego uczucia, to polecam w trakcie jej zastygania pryskać twarz hydrolatem lub wodą termalną, wówczas nie będzie aż tak bardzo napinała twarzy. :-)
Po upływie 10-15 minut zmywam ją za pomocą nawilżonej ściereczki muślinowej lub wacików, absolutnie nie róbcie tego rękoma, bo zabrudzicie całą umywalkę i siebie przy okazji. :-)
Magia zaczyna się w momencie całkowitego zmycia maseczki, bo naszym oczom ukazuje się cudownie gładka i zmatowiona skóra, oczyszczona i gotowa do dalszej pielęgnacji.
Tekstura skóry jest jednolita, gładka i przyjemna w dotyku, jakby powleczona matującym pudrem. Naprawdę nigdy nie miałam maseczki, która by tak cudownie uporała się z moją strefą T, a zwłaszcza z nosem, którego świecenie pojawia się mniej więcej po 3-4 godzinach noszenia podkładu i pudru.
Mimo, że czuć iż cera jest lekko ściągnięta i napięta, to nie jest to jednak żaden dyskomfort, wystarczy nałożyć krem nawilżający i wówczas cera nabiera miękkości.
Co ważne, ta maseczka naprawdę ogranicza widoczność rozszerzonych porów, a w dłuższej perspektywie stosowania, dogłębnie oczyszcza pory i sprawia, że niedoskonałości pojawiają się rzadziej i w mniejszej ilości. Jeśli macie problem z przetłuszczającą się cerą, z wypryskami, podskórnymi krostkami czy widocznie rozszerzonymi porami, to koniecznie sięgnijcie po tę maseczkę, uspokoi Waszą
Po upływie 10-15 minut zmywam ją za pomocą nawilżonej ściereczki muślinowej lub wacików, absolutnie nie róbcie tego rękoma, bo zabrudzicie całą umywalkę i siebie przy okazji. :-)
Magia zaczyna się w momencie całkowitego zmycia maseczki, bo naszym oczom ukazuje się cudownie gładka i zmatowiona skóra, oczyszczona i gotowa do dalszej pielęgnacji.
Tekstura skóry jest jednolita, gładka i przyjemna w dotyku, jakby powleczona matującym pudrem. Naprawdę nigdy nie miałam maseczki, która by tak cudownie uporała się z moją strefą T, a zwłaszcza z nosem, którego świecenie pojawia się mniej więcej po 3-4 godzinach noszenia podkładu i pudru.
Mimo, że czuć iż cera jest lekko ściągnięta i napięta, to nie jest to jednak żaden dyskomfort, wystarczy nałożyć krem nawilżający i wówczas cera nabiera miękkości.
Co ważne, ta maseczka naprawdę ogranicza widoczność rozszerzonych porów, a w dłuższej perspektywie stosowania, dogłębnie oczyszcza pory i sprawia, że niedoskonałości pojawiają się rzadziej i w mniejszej ilości. Jeśli macie problem z przetłuszczającą się cerą, z wypryskami, podskórnymi krostkami czy widocznie rozszerzonymi porami, to koniecznie sięgnijcie po tę maseczkę, uspokoi Waszą
Reasumując: Jeśli chcecie naprawdę dokładnie oczyścić swoją cerę ze wszelkich zanieczyszczeń, nadmiaru sebum, a także uporać się z rozszerzonymi porami i krostkami i sprawić, aby szybciej się goiły to gorąco polecam tę maseczkę. To pierwsza maseczka, która potrafi zostawić na skórze idealny mat, dlatego kiedy widzę, że moja skóra zaczyna nadprodukcję sebum i pojawiają się krostki, z przyjemnością sięgam po tę maseczkę.
Miałyście już do czynienia z kosmetykami Lulu&Boo Organics? Może macie swoich ulubieńców?
Miałyście już do czynienia z kosmetykami Lulu&Boo Organics? Może macie swoich ulubieńców?

25 komentarze
Pierwszy raz spotykam się z tą firmą. Bardzo ciekawa jets ta maseczka i jak ja spotkam to penie się na nią skuszę, bo dobre oczyszczanie to podstawa pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przyjrzę się bliżej maseczkę. Dla cery trądzikowej to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym spróbowała jej na sobie 😉
OdpowiedzUsuńNie znam w ogóle tej marki i nie miałam z tymi kosmetykami żadnej styczności, ale przyznam, że ta maseczka bardzo mocno mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze pierwszy raz się z tą firmą spotykam, zaciekawiła mnie taka błotna wersja :)
OdpowiedzUsuńnie spotkałam się jeszcze z tą marką. mi nie podoba się uczucie ściągniętej skóry o zastosowaniu maseczek
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać jeszcze tej marki. Na rynku jest tak wiele ciekawych kosmetyków, że nie wiem czy życia mi starczy na ich wypróbowanie. Ta maska brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńmarka ma tyle ciekawych kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała że już mam kilka na oku ;-)
UsuńMarka dla mnie to totalna nowość ale maska już mi się podoba
OdpowiedzUsuńChetnie sie nia zainteresuje skoro ma tak dobrze oczyszczac i minimalizowac pory :D
OdpowiedzUsuńna pewno u mnie ta maseczka znalazłaby zastosowanie, może ją zamówię, przydałaby mi się
OdpowiedzUsuńkoniecznie zajrzyj na stronę Costasy, mają teraz promocję i obniżki na kosmetyki tej marki :-)
UsuńTotalna nowość dla mnie, ale skoro tak świetni oczyszcza to muszę ją miec.
OdpowiedzUsuńMarka nie jest mi znana, ale sam produkt bardzo mnie zaciekawił. :)
OdpowiedzUsuńMarkę znam, ale miałam jedynie olejek wieki temu :)
OdpowiedzUsuńja mam na oku olejek do demakijażu :-)
Usuńgood post 😊 would you like to follow each other? if the answer is yes, please follow me on my blog & i'll follow you back. https://camdandusler.blogspot.com
OdpowiedzUsuńStawiam na solidne oczyszczanie, więc to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak dobrze działa, to ja ją koniecznie muszę poznać :) Pierwszy raz czytam o tej marce, ale uwielbiam poznawać takie nowości :)
OdpowiedzUsuńSklep Costasy jest bardziej znany z marki Lily Lolo, ale Lulu&Boo to jest cudownie naturalna pielęgnacja dla skóry po którą warto sięgać, bo każdy znajdzie coś dopasowanego do potrzeb swojej skóry
UsuńBardzo lubię wszelkiego rodzaju maseczki i są one jednym z najczęściej stosowanym przeze mnie kosmetykiem. Nie miałam pojęcia,że morszczyn ma aż tyle właściwości.
OdpowiedzUsuńmorszczyn nie jest często wykorzystywanym składnikiem kosmetyków naturalnych, a jak widać warto sięgać po kosmetyki z nim w składzie, bo daje naprawdę fajne efekty
UsuńZapowiada sie naprawde bardzo fajnie! Laduje na mojej liscie TO BUY
OdpowiedzUsuńNa razie wygrywa maseczka z Avon, ale tą też kiedyś przetestuję ;)
OdpowiedzUsuńnie znam tej marki, a bardzo lubię nowości w swojej kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuń